15.07.2025 15:00 15 MW/TTM
Niezwykle burzliwa sesja miała miejsce we Władysławowie. Po naciskach mieszkańców, burmistrz zdecydował o porzuceniu planów budowy w gminie instalacji zagospodarowania odpadów.
Poniedziałkowa, 14 lipca 2025 roku, sesja Rady Gminy Władysławowo została zwołana w trybie nadzwyczajnym na wniosek burmistrza. Podczas niej radni mieli podjąć uchwałę na temat powołania komisji do spraw przeprowadzenia referendum na temat planów gminy, dotyczących budowy w okolicy Władysławowa inwestycji związanej z zagospodarowaniem odpadów - Zakładu Ekologicznego Odzyskiwania Odpadów.
W hali sportowej Szkoły Podstawowej nr 2, gdzie odbyła się sesja, pojawiło się wielu mieszkańców. Przyszli pokazać swój sprzeciw tym planom. Tylko początek dyskusji, kiedy przewodniczący rady oddał głos gościom, w tym radnemu wojewódzkiemu, a dawniej radnemu gminy Szymonowi Redlinowy był spokojny. Ten zwrócił uwagę między innymi na trwające już od 2023 roku przygotowania jednej z firm do budowy w gminie Władysławowo zakładu gospodarowania odpadami
Jak zapewniał jednak burmistrz, Roman Kużel gmina nie zdecydowała jeszcze o wyborze technologii ani tym bardziej wykonawcy tej inwestycji.
— To, że badaliśmy rynek i byliśmy w różnych zakładach, nie tylko w jednym, ale w trzech, świadczy o tym, że rozważaliśmy wszystkie możliwości w zakresie odzyskiwania odpadów komunalnych. Dzisiejsze czasy nie powinny wyglądać tak, że zakupujemy śmieci w dole. Nie ukrywajmy, że wielu w tej branży zależy na tym, żeby rynek nie zmienił się i aby tylko zakupywać. Mamy XXI wiek. Dlatego szukaliśmy rozwiązań, aby odpady odzyskiwać, żeby te odpady zagospodarowywać zgodnie z przepisami, a przy okazji, żeby nasi mieszkańcy mieli znacznie niższe ceny odpadów komunalnych, a jednocześnie dodatkowy dochód na rozwój gminy Władysławowo w tym branży turystycznej - przekonuje w rozmowie z Twoją Telewizją Morską Roman Kużel, burmistrz Władysławowa.
Takie jednak wyjaśnienia od początku nie przekonywały mieszkańców, którzy bardzo szybko przejęli inicjatywę podczas sesji mówiąc, że turystyczny charakter gminy Władysławowo nie pasuje do tego typu inwestycji. Zwracali uwagę, że ten projekt budzi wiele obaw, przede wszystkim odnośnie uporczywości zapachowej.
— To chyba nie są tylko obawy - podkreśla Piotr Dudziński, mieszkaniec Władysławowa. - Jeżeli państwo stanęlibyście w miejscu, gdzie ma powstać ta inwestycja i zobaczylibyście w koło, to są tam budynki. Nie sądzę, aby ktokolwiek z państwa mając swój dom, swoje mieszkanie chciał wyjść na balkon czy taras i zobaczyć budynek, w którym będą przetwarzane odpady. Jeżeli nawet ta technologia jest super, ekstra i hiper, bo nad nią pracują, to nadal wchodzi czynnik ludzki. My naprawdę nie wiemy, jak to będzie wyglądało. Jeżeli my mamy ryzykować naszą pozycją turystyczną i próbować być miną testową to ja mówię stanowczo 'nie'.
I takich głosów z chwili na chwilę było coraz więcej, a emocje udzielały się mieszkańcom, którzy zaczęli żądać od radnych opowiedzenia się przeciwko tej inwestycji, a od burmistrza jasnej deklaracji porzucenia planów. Kwestia organizacji referendum, której bronił burmistrz, zeszła na plan dalszy. Po ponad dwugodzinnej emocjonalnej dyskusji zarządzono przerwę w obradach.
— To naturalne, że odpady budzą emocje - mówi w rozmowie z TTM Kużel. - Od początku wychodziliśmy z założenia, że trzeba rozmawiać, aby znaleźć rozwiązanie, żeby nie było bardzo dużej drożyzny w odpadach. Nie mamy wpływu jako 1-procentowy udziałowiec na spółkę, gdzie dzisiaj te odpady gromadzimy. Jestem też przekonany, że dyskusja będzie trwała dalej. Musimy wspólnie szukać rozwiązań, żeby zastanowić się co z naszymi odpadami ma stać się w przyszłości. Jeżeli nie przejmiemy inicjatywy, nie będziemy o tym rozmawiać i wspólnie decydować, to problem sam się nie rozwiąże, będzie coraz większy i zostawimy go kolejnym pokoleniom, naszym dzieciom. Osoby dorosłe, dojrzałe dyskutują, kłócą się, rozmawiają, ale wypracowują na końcu pewne kompromisy, a nie tylko zakrzykują swojego rozmówcę mówiąc, że nikt nie będzie rozmawiał. Problem sam się nie rozwiąże - zaznacza burmistrz.
To mieszkańcom nie wystarczyło. Żądali oni jasnej deklaracji od burmistrza, że temat jest zamknięty i wywierali coraz większą presję na radnych. Przełom nastąpił gdy ci, niemal jeden po drugim zaczęli składać deklarację, że są przeciwko tej inwestycji, co wywołało niemal euforię wśród jej przeciwników. To spowodowało, że i burmistrz musiał dać jasną deklarację zamknięcia tematu i wycofania się ze swoich planów
— Padło bardzo dużo negatywnych słów w internecie, padło bardzo dużo słów, których nie powinno być. Ludziom puściły nerwy. Zaczęli mówić w sposób agresywny, który odbił się na wszystkich. Niektóre słowa nie powinny paść w internecie do pana burmistrza. Natomiast tutaj [na sesji - dop. red.] usłyszeliśmy jasną deklarację. Są przeciw, czyli można powiedzieć, że się udało - mówi Piotr Dudziński, mieszkaniec Władysławowa.
Najbardziej kontrowersyjny temat w gminie Władysławowo został więc zamknięty.
ZOBACZ TEŻ. Widok na żywo na plażę we Władysławowie
Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Chcecie aby nasza redakcja zajęła się jakimś tematem? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z naszą redakcją za pośrednictwem strony facebookowej i mailowo: redakcja@nadmorski24.pl. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.