05.07.2025 15:00 1 MS
Śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci 32-letniego Bartłomieja M., więźnia Zakładu Karnego w Czarnem, wciąż trwa. Choć prokuratura ujawnia, że sekcja zwłok wykluczyła udział osób trzecich, w przestrzeni publicznej – za sprawą Zbigniewa Stonogi – padają poważne oskarżenia wobec funkcjonariuszy Służby Więziennej.
Według Prokuratury Okręgowej w Słupsku, przyczyną zgonu była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa, a biegły wykluczył śmierć gwałtowną oraz udział osób trzecich. Mimo to śledztwo prowadzone jest pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Przesłuchano już współosadzonych z celi zmarłego, a kolejne czynności – w tym badania histopatologiczne i opinia fizykochemiczna – są w toku.
Prokuratura czeka jeszcze na odpowiedź, czy zmarły był pod wpływem alkoholu, narkotyków lub innych substancji psychoaktywnych. Dopiero po zakończeniu zaplanowanych czynności śledczy podejmą dalsze decyzje procesowe.
Wszystko wydarzyło się 18 maja. Tego dnia, według Zbigniewa Stonogi, który opublikował informację w mediach społecznościowych, Bartłomiej M. przez kilka godzin miał być brutalnie traktowany przez funkcjonariuszy. Stonoga twierdzi, że posiada nagrania i relacje osobowego źródła – funkcjonariusza SW – według których do śmierci miało dojść w wyniku pobicia.
Na te zarzuty stanowczo zareagowała Służba Więzienna, która uznała publikacje Stonogi za fałszywe i godzące w dobre imię funkcjonariuszy. Do Prokuratury Rejonowej w Człuchowie złożono zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zniesławienia.
– Rozpowszechnianie nieprawdziwych, oszczerczych informacji godzi nie tylko w funkcjonariuszy, ale i w zaufanie do instytucji państwowych – przekazał Centralny Zarząd Służby Więziennej.
Tymczasem 1 czerwca pod bramą zakładu karnego zebrali się bliscy zmarłego, by uczcić jego pamięć i zaprotestować przeciw – ich zdaniem – nieprawidłowościom w więzieniu. Palili znicze i mówili o „systemie przemocy”.
Stonoga udostępnił również filmy z wnętrza ZK w Czarnem, sugerując, że więźniowie mają dostęp do narkotyków, smartfonów, a nawet prymitywnych urządzeń grzewczych skonstruowanych na własną rękę. Zdaniem Stonogi, dzieje się to przy wiedzy i udziale części personelu.
Prokuratura nie komentuje tych zarzutów, skupiając się na faktach i dowodach. Jak zaznacza, kluczowe będą wyniki badań histopatologicznych oraz dalsze przesłuchania funkcjonariuszy i osadzonych.
Sprawa wciąż budzi ogromne emocje i pozostaje pod ścisłą obserwacją opinii publicznej. Choć śledczy nie znajdują śladów przemocy, cień wątpliwości rzucają relacje i oskarżenia, które trudno całkowicie zignorować.
Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Chcecie aby nasza redakcja zajęła się jakimś tematem? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z naszą redakcją za pośrednictwem strony facebookowej i mailowo: redakcja@nadmorski24.pl. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.