05.05.2024 12:00 49 TS
- Zdarzają się tacy klienci co sobie np. obiorą mandarynki, zjedzą i nie zapłacą, a obierki wyrzucą np. w karton, gdzie są soki. Już nie wspomnę o tym, jak klienci potrafią poniżyć pracownika - klient nasz pan! - pisze w liście do naszej redakcji jeden z pracowników popularnego dyskontu. - Lubię swoją pracę , ale bardzo dobija mnie krytyka klientów. Chciałabym, żeby ludzie zaczęli szanować innych. Niestety, przez społeczeństwo nasi koledzy z pracy nie wytrzymują presji. Często biorą L4, zwalniają się z pracy itp.
"Praca w dyskoncie [tutaj pada nazwa] nie jest dla każdego. Tak trzeba ciężko pracować, dźwigać, znosić nieuprzejmych klientów, znać na pamięć każdą promocję, która codziennie się zmienia. Najlepiej po pracy w nocy studiować gazetkę, aplikacje itd., bo przecież pracownik nie ma co robić w domu. Niech po pracy uczy się promocji za darmo. Przecież nikt mu nie zapłaci za to, iż nauczy się w domu promocji na kolejny dzień.
Ale co tam. On ma wiedzieć wszystko. Już nie wspomnę o tym, jak klienci potrafią poniżyć pracownika - klient nasz pan! To też może wszystko, łącznie z pogardą i poniżaniem. Promocja nie wchodzi, to wina pracownika, bo przecież sam sobie ustala ceny. Promocja nie wchodzi, bo przecież 'złodziej'.
Najlepszy temat, to syf w sklepie. Pracownik wkłada towar tam, gdzie jest miejsce. Klient bierze do koszyka co popadnie, potem się rozmyśli i wrzuci, gdzie popadnie, bo przecież ciężko odnieść na miejsce. Zdarzy się 50 takich klientów w ciągu dnia. I na kasach syf. Zdarzają się tacy co sobie np. mandarynki obiorą, zjedzą i nie zapłacą, a obierki wyrzucą np. w karton, gdzie są soki. Ale zawsze problem do pracownika, że jest syf.
Zdarza się, że znajdujemy kiełbasy, mięso wrzucone np. w dziale z chemią np. w kartonie, gdzie znajduje się CIF. Długo by wymieniać. Już nie wspomnę, że pracujemy też w nocy, aby wyłożyć, jak najwięcej na sklep. Przygotowujemy lodówki z mięsem, nabiałem oraz dźwigamy tony warzywniaka. Najbardziej irytują mnie pytania typu 'proszę pani, a gdzie jest sól, a gdzie mąka, gdzie nutella, gdzie podpaski'. Nikt chyba nie rozumie chyba znaczenia sklep samoobsługowy. Oczywiście pomagam i odpowiadam. Jednakże rozładowując towar na sklepie nie mam za dużo czasu.
Zdarza się, że niosę np. karton ze słoikami bądź coś innego ciężkiego i zaczepia mnie po drodze z 10 osób. Każdy ma jakieś pytanie i nie da mi znieść danego towaru na miejsce. Nikt nie pomyśli, że mogę boleć mnie ręce i nogi, że trzymam właśnie towar. No, bo po co? Przecież ważne jest dowiedzieć się, gdzie leżą te kawy w promocji. Kij tam z człowiekiem co dźwiga, nosi i przygotowuje sklep na przyjęcie klienta.
Często pracujemy po 10 godzin. Jesteśmy zmęczeni. A klient potrafi powiedzieć 'czemu pani tak ziewa', bądź 'czemu pani taka smutna'? Wychodzi na to, że panie muszą ciągle chodzić zadowolone i uśmiechnięte, bo klient tak chce. Szkoda tylko, że nie wie, co musimy przejść i przeżyć, aby nasz w pracy jakoś przeżyć. Najlepiej skomentować, że jest syf.
Kolejnym super tematem jest śmietnik przed sklepem. Zawsze pełen zbiorów, aż się wysypuje. Myślałam, że śmietnik przed sklepem jest dla klientów! Np. klient wypije sobie picie i wyrzuci butelkę itp. Jednak rzeczywistość jest znacznie gorsza. Ludzie wyrzucają tam opakowania z McDonalda, butelki po alkoholu, śmieci z domu, a co gorsza nawet strzykami z niebezpiecznymi igłami. A my musimy narażać się na różne choroby."
Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Chcecie aby nasza redakcja zajęła się jakimś tematem? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z naszą redakcją za pośrednictwem strony facebookowej, strony na X i mailowo: redakcja@nadmorski24.pl. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.