12.02.2024 14:30 20 PM
Zdjęcie ilustracyjne/ Uroczystość złożenia przysięgi wojskowej przez żołnierzy w Batalionie Dowodzenia Marynarki Wojennej w Wejherowie w 2023 roku.
NATO wzywa do produkcji broni, żeby prześcignąć Rosję, szef polskiego MSZ mówi o gromadzeniu zapasów, a z Niemiec płyną informacje, że „za pięć lat musimy być gotowi do wojny". Coraz więcej i częściej mówi się o ewentualnym konflikcie zbrojnym w Europie. „Trójmiasto to jest region, który ma znaczenie strategiczne” – mówi nasz ekspert.
W ubiegłym tygodniu szef komitetu wojskowego NATO admirał Rob Bauer apelował do Europejczyków o gromadzenie zapasów, zaopatrzenie się w radio na baterie i zapas wody. Wówczas szef MSZ Radosław Sikorski w wywiadzie dla "Newsweeka" przyznał, że sam przygotował się już na ewentualny konflikt.
"Nie oznacza to, że dojdzie do wojny. Ale jest to możliwe. A ponieważ jestem wojskowym, mówię: za pięć lat musimy być gotowi do wojny" — podkreślił z kolei generalny inspektor Bundeswehry gen. Carsten Breuer w wywiadzie dla gazety "Welt am Sonntag".
W niedzielę natomiast media obiegła informacja, że sekretarz generalny NATO wezwał członków sojuszu do większego ukierunkowania europejskiej gospodarki na produkcję broni i amunicji – podała 'Rzeczpospolita'.
O to, czy mamy się czego bać, zapytaliśmy dr Pawła Kusiaka z Akademii Marynarki Wojennej.
— Żeby nikogo nie straszyć, warto powiedzieć, że w takiej bardzo krótkiej perspektywie na pewno nie musimy się niczego obawiać. Ale też nie możemy lekceważyć wszystkich dochodzących w ostatnich miesiącach, ze strony analityków z całego świata, Europy, również z Polski, głosów, odnośnie tego, że zagrożenie ze strony Federacji Rosyjskiej związane z rozszerzeniem wojny na Ukrainie na inne terytoria nie istnienie. Pośrednio potwierdzają to działania państw Bałtyckich, również nasze w obszarze poprawy jakości fortyfikacji. Tak naprawdę musimy na to wszystko patrzeć bardziej całościowo. Kluczem jest sytuacja na Ukrainie – zaznacza nasz ekspert.
Jak mówi dr Paweł Kusiak konflikt na Ukrainie jest w impasie, ale wydaje się, ze jest to impas, który w dużo większym stopniu jest korzystny dla Federacji Rosyjskiej.
— Niektórzy wieszczą rosyjską ofensywę w najbliższych miesiącach, która miałaby w połączeniu z działaniami dyplomatycznymi ograniczenie wsparcia dla Ukrainy z państw zachodnich i finalnie wyborami w Stanach Zjednoczonych i zwycięstwem Donalda Trumpa, który mógłby zmienić politykę wsparcia dla Ukrainy i doprowadzić do sytuacji, którą Rosja uznałaby za zwycięstwo. W chwili obecnej do realizacji takiego scenariusza jest daleko i o tym musimy pamiętać - zaznacza badacz.
Sytuacja na Ukrainie cały czas jest poważna. Ciężkie walki wciąż trwają, a jak zaznacza Paweł Kusiak widma takiego szybkiego zwycięstwa Ukrainy, jakie mieliśmy jeszcze w połowie 2022 roku, po tym jak Rosjanie zostali odparci spod Kijowa, już nie ma. Dodatkowo wielu ekspertom sen z powiek spędza to, że Rosjanie przestawiają, albo już w dużym stopniu przestawili się gospodarkę na tryby wojenne.
W przypadku wybuchu ewentualnego konfliktu zbrojnego, Pomorze odgrywałoby niemałą strategiczną rolę.
— Trójmiasto to jeden z najbardziej strategicznych przemysłowo, gospodarczo, ale również ludnościowo regionów Polski – rafineria, dwa porty, bazy kontenerowe, baza marynarki wojennej, lotniska, bardzo dużo infrastruktury wojskowej. Musimy pamiętać, o tym, że jest to region, który relatywnie jest przygotowany do takich sytuacji. W planach obronnych, oczywiście nie mam do takich dostępu, ale z informacji, które przenikają i przenikały historycznie, jasno możemy wskazać, że Trójmiasto to region strategiczny, który jest przygotowany na takie sytuacje – podsumowuje dr Paweł Kusiak z Akademii Marynarki Wojennej.
Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z naszą redakcją za pośrednictwem strony facebookowej, strony na X i mailowo: redakcja@nadmorski24.pl. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.