19.01.2024 16:00 112 TS
- Zmiana taka, jaką postulują władze Województwa Pomorskiego oznaczałaby de facto wieloletnie opóźnienie oddania do użytku tej inwestycji - mówi Jerzy Lipka przewodniczący Obywatelskiego Ruchu na Rzecz Energetyki Jądrowej. Chodzi o słowa wojewody pomorskiej, która poinformowała o 'powtórnym przyjrzeniu się i przeanalizowaniu wydanej decyzji środowiskowej dla lokalizacji elektrowni'.
Wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz w swoim oświadczeniu oznajmiła, że 'w związku z dużą liczbą uwag oraz rozmów, które prowadziła zasadne jest powtórne przyjrzenie się i przeanalizowanie wydanej decyzji środowiskowej dla lokalizacji elektrowni w Lubiatowie'.
Również w styczniu 2024 roku premier RP Donald Tusk podczas spotkania z dziennikarzami zapowiedział "szybki audyt", który ma zostać przeprowadzony przez specjalistów w sprawie planowanej budowy elektrowni jądrowej w gminie Choczewo.
Na problem zmiany lokalizacji zwraca uwagę Jerzy Lipka, przewodniczący Obywatelskiego Ruchu na Rzecz Energetyki Jądrowej.
— Zmiana taka, jaką postulują władze Województwa Pomorskiego oznaczałaby de facto wieloletnie opóźnienie oddania do użytku tej inwestycji (konieczność pozyskiwania na nowo niezbędnych decyzji, długotrwałych konsultacji międzynarodowych dla nowej lokalizacji, czy podpisywania umów z wykonawcami) - podkreśla Lipka. - Umowa na zaprojektowanie elektrowni jądrowej bowiem podpisana z firmą Bechtel - wykonawca oraz Westinghouse - dostawca technologii reaktorów jądrowych, dotyczy bowiem lokalizacji w gminie Choczewo. Jest ona w tej chwili realizowana, prace trwają, a mają być zakończone najpóźniej w marcu 2025 roku. Opóźnienie oddania do użytku elektrowni, nawet o jeden rok skutkuje kosztami dla społeczeństwa polskiego stratą ok. 2 mld PLN (obecne koszty emisji CO2). A przecież koszty każdej tony CO2 będą w latach 30 tych XXI wieku znacznie wyższe niż dziś. Elektrownia przy trzech blokach i mocy 3750 MW będzie w stanie wygenerować rocznie 30 TWh energii elektrycznej (przy obecnej całej polskiej produkcji 166 TWh w 2023 roku, w większości z węgla) - wylicza.
Lipka twierdzi, że taka decyzja spowodować może też utratę wiarygodności w oczach amerykańskich partnerów (i nie tylko).
— Pokazujących jasno, że brak jest u nas stabilności niezależnej od różnic politycznych, a ciągłości koniecznej przy każdej większej inwestycji. To wygeneruje znacznie wyższe koszty w przyszłości przy zaciąganiu kredytów na podobne inwestycje, gdzie ryzyko polityczne jest brane pod uwagę. Zerwanie umowy z firmami z USA pogorszy bez wątpienia stosunki z tym krajem, będącym póki co głównym gwarantem naszego bezpieczeństwa - zaznacza.
Obywatelski Ruch na Rzecz Energetyki Jądrowej przygotował łącznie 10 argumentów. Inny z nich dotyczy walorów turystycznych.
— Nie jest prawdą, że gmina Choczewo ma jakieś unikalne walory turystyczne, niepowtarzalne nigdzie indziej nad polskim morzem - uważa Jerzy Lipka. - Polska dysponuje 500 km wybrzeża, gdzie jest wiele pięknych miejsc, o których lokalni mieszkańcy mówią, iż są unikalne. Nie znaczy to oczywiście, że tak jest w istocie. Pod budowę elektrowni trzeba będzie wyciąć ok 350 ha lasu w sposób nieodwracalny, ale ten las to głównie 40 letnia sosna w 80 proc. i ok. 20 proc. kosodrzewiny, sadzona tam w celu wzmocnienia wydm. Miejsce to nie jest parkiem krajobrazowym, ani też wycięty fragment lasu nie jest "unikalną puszczą" w sensie przyrodniczym. Elektrownia nie będzie rzucać się w oczy, będąc oddzielona od morza i plaży pasem leśnym. Brak konieczności budowy chodni kominowych, zwykle szpecących krajobraz w pobliżu elektrowni cieplnych.
Jak twierdzi w przypadku przeniesienia elektrowni jądrowej w rejon Żarnowca 'straty w przyrodzie byłyby znacznie większe niż w przypadku lokalizacji Choczewo'.
— Teren ten jest zresztą wykorzystywany rekreacyjnie, co uległoby zdecydowanemu uszczupleniu. Przy czym nie da się usadowić elektrowni w miejscu ruin poprzednio budowanej i zlikwidowanej w 1990 roku, bo należałoby wówczas rozbierać jej bardzo solidne fundamenty, co jest kosztowne i czasochłonne. Elektrownia zatem musiałaby zabrać nowy teren nad jeziorem - uważa.
Zdaniem Lipki Choczewo jest też lepszą lokalizacją ze względów militarnych.
— Z uwagi na występujący w Żarnowcu górny zbiornik elektrowni szczytowo-pompowej, 70 metrów nad poziomem tafli jeziora, gdzie w przypadku przerwania wałów elektrownia jądrowa mogłaby zostać zalana ogromnymi masami wody - przekonuje.
Obywatelski Ruch na Rzecz Energetyki Jądrowej zamierza zorganizować protest społeczny. Najpierw chcą wysłać odpowiedni list do premiera rządu, skierowany przeciw Memorandum władz województwa pomorskiego.
Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z nami za pośrednictwem strony facebookowej, strony na X i mailowo: redakcja@nadmorski24.pl. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.