21.01.2016 13:15 0 opener.pl
Tame Impala, Caribou i Vince Staples poszerzają skład Open’era 2016! Trzy nazwy, które zelektryzują każdego fana współczesnej muzyki– rocka, elektroniki i hip-hopu.
„Cały czas myślę, że ten album jest kompletnie niesłuchalny” mówił w jednym z wywiadów Kevin Parker, centralna postać zespołu Tame Impala, chwilę przed wydaniem swojej najnowszej płyty pt. „Currents”. Kolejne miesiące 2015 roku pokazały, że nie miał racji. Trzeci album australijskiego zespołu okazał się ogromnym sukcesem artystycznym i sprzedażowym. „Currents” ma szansę na nagrodę Grammy w kategorii Najlepszy Album Alternatywny, co byłoby ukoronowaniem półrocznej drogi przez szczyty list przebojów (to najwyżej notowana premiera TI w ich dyskografii) oraz doroczne podsumowania (5 miejsce na listach NME i Pitchfork). I nawet jeśli za jakiś czas te liczby, miejsca, rankingi ulegną wytarciu, dzięki znakomitym singlom – „Let It Happen”, „’Cause I’m a Man” czy „The Less I Know The Better”, płyta „Currents” przetrwa w pamięci fanów.
Podobnie jak album "Our Love" Caribou. To drugie z dzisiejszych ogłoszeń. Swoim ostatnim albumem Caribou bezbłędnie trafił w gust fanów muzyki elektronicznej. Podobnie było 6 lat temu, kiedy wydawał „Swim” z rewelacyjnym singlami „Odessa” i „Sun”. Caribou, jak mało który artysta, potrafi w elektronice odnaleźć mnóstwo duszy, ciepła i jednocześnie opowiadzieć historię, w wypadku „Our Love” bardzo osobistą. Dan Snaith, stojący za Caribou sam, opisuje te płytę jako miks cyfrowej produkcji pop, beatów inspirowanych hip-hopem, stonowanej linii basu i house’u. Wszystko przefiltrowane przez jego unikalną perspektywę. Najaśniejszym punktem "Our Love" jest singeil "Can't Do WIthout You", który wreszcie usłyszym w Polsce na żywo.
Ostatnim artystą, który dziś dołącza do line-upu Open'era jest raper Vince Staples. Zgoda, najlepszym hip-hopowym albumem ubiegłego roku jest „To Pimp A Butterfly” Kendricka Lamara. Jeśli jednak spojrzeć na światowy hip-hop bez dominującej roli King Kunty, to staje się jasne, że w 2015 roku najważniejszym hip-hopowcem był Vince Staples, 22 letni raper z Long Beach w Kalifornii. Wydanym pod koniec czerwca albumem „Summertime ‘06” zaczął deptać Kendrickowi po piętach, zbierając entuzjastyczne recenzje. „Summertime ‘06” jest zapisem jego okresu życia dokładnie sprzed dekady, kiedy jako nastoletni chłopak oglądał codzienność jednego z najbardziej niebezpiecznych miejsc w Stanach, Long Beach. Muzycznie „Summertime ‘06” jest majstersztykiem ascetycznej produkcji. To zasługa No ID, który raczej nie szuka ciepłych wokalnych sampli… To dwupłytowe wydawnictwo pojawiło się na szczytach wielu muzycznych podsumowań minionych dwunastu miesięcy. Warto więc zobaczyć Vince’a na żywo właśnie teraz, kiedy jego nazwisko jest jednym z najgorętszych we współczesnym rapie, tym bardziej, że ostatnio w wywiadzie zapowiedział rychłe zakończenie kariery.