06.06.2014 12:33 0 Tekst i zdjęcia: Justyna i Konrad Spuła
Chyba każdy, kto planował wakacje w Turcji, stanął przed dylematem - tzw. Riwiera Turecka czy Wybrzeże Egejskie? Zanim znajomi, przyjaciele i inni doradcy pomogą w wyborze, warto zadać sobie pytanie – co poleciłby nam Turek?
Zasada, zgodnie z którą, lokalni mieszkańcy wiedzą najlepiej, sprawdza się na całym świecie. Turcja nie jest tutaj wyjątkiem. Dlatego zamiast wybierać między Alanyą, Kemer, Bodrum czy Marmaris, które w sezonie pod względem ilości tandety różni niewiele, można rozważyć miejsca gdzie wypoczywają Turcy – jednym z nich jest Mersin.
Do Mersin możemy pojechać z Anakary jednym z nocnych autobusów. Podczas trwającej 12 godzin podróży krajobraz wokół nas zmieni się nie do poznania. Bezkresne pustkowia widziane przed snem o poranku zastąpią tropikalne palmy i ciągnące się po horyzont plantacje bananów.
W Mersin nie ma czegoś takiego jak bulwar. Tam całe wybrzeże jest jednym wielkim bulwarem. Co kilkadziesiąt metrów napotykamy na przemian ogród lub kawiarnię, smażalnię ryb lub punkt widokowy. Ale co najważniejsze – żadnych naciągaczy, normalne ceny i spokój.
Głośniej robi się dopiero w mieście, od którego dzieli nas droga biegnąca wzdłuż wybrzeża. Setki sklepików, knajp, małych barów i restauracyjek kuszą, by wejść do środka i stracić tam resztę dnia. Szczególnie godne polecenia są wszelkiego rodzaju dania bazujące na rybach i owocach morza, w Mersin znajdziecie tego naprawdę sporo.
Pomimo, iż miasto jest tańsze od kurortów Riwiery, warto negocjować ceny noclegów. My mamy już swoją strategię, która jak dotąd sprawdzała się w każdym miejscu. Wygląda to tak. Znajdujemy interesujący nas hotel. Jedna osoba czeka w pewnej odległości od hotelu z bagażami, druga idzie się zorientować.
Rozmowę z recepcjonistą, będącym często jednocześnie właścicielem (małe hotele), rozpoczynamy od zapytania o cenę za 1 nocleg dla 1 osoby. Gdy uzyskamy odpowiedź pytamy o cenę za 3 noce. Po otrzymaniu niższej ceny dopytujemy, co gdyby była jeszcze jedna osoba, itd. W przypadku niewielkich tureckich hotelików udawało nam się zbić cenę z 70 lir za dobę do 45. A więc warto.
Gdy już znajdziemy odpowiedni nocleg można pomyśleć o planach na następne dni. Możliwości jest sporo. Turyści rządni przygód mogą spróbować wycieczki do Antiochii. Oddalonej od Mersin o ok. 300 km, tj. 5 godzin drogi autokarem. Antiochia to już zupełnie inna Turcja, to raptem 50 km od granicy z Syrią – tutaj wiele osób mówi w języku arabskim, na ulicach spotkać można turystów z regionu Bliskiego Wschodu, serwowane są zupełnie inne potrawy niż na zachodzie kraju.
Dla amatorów bardziej biernego wypoczynku godne uwagi będą tereny na zachód od Mersin. Znajdują się tam jedne z najładniejszych plaży w Turcji, a także pełna infrastruktura turystyczna. Niedaleko za Mersin, w okolicach Sifilke, warto zajrzeć do nieba i piekła za jednym razem. Miejsce to nazywa się Cennet ve Cehennem. Cennet oznacza niebo, a cehennem – piekło. Atrakcja turystyczna swoją nazwę zawdzięcza wrażeniu jakie się ma po zejściu do wapiennych jaskiń.