27.11.2025 11:01 1 OR

Zabił i upozorował śmierć na torach. Wyrok zapadnie na początku grudnia

fot. KPP w Kartuzach

Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku zakończył się proces Tomasza K., oskarżonego o wyjątkowo brutalne zabójstwo swojej żony oraz upozorowanie jej śmierci na wypadek na przejeździe kolejowym w Mezowie. Prokuratura domaga się dla mężczyzny kary dożywotniego pozbawienia wolności, natomiast obrona wnosi o karę poniżej 25 lat więzienia. Ogłoszenie wyroku zaplanowano na 8 grudnia.

Do zdarzenia doszło w Mezowie 10 stycznia 2024 roku, gdzie pociąg uderzył w stojącą na torach skodę fabię. W środku znajdowało się ciało kobiety. Początkowo wszystko wskazywało na tragiczny wypadek. Późniejsze ustalenia śledczych ujawniły jednak makabryczną prawdę. Według prokuratury Tomasz K. zamordował żonę, zadając jej co najmniej 11 ciosów młotkiem, a następnie próbował upozorować śmierć w wyniku kolizji z pociągiem.

Nowe fakty wyszły na jaw zaledwie dobę po zdarzeniu. Policjanci znaleźli w bagażniku samochodu ślady krwi, które podważyły wersję o wypadku. Ostatecznie uznano, że miało miejsce zabójstwo z premedytacją. Według ustaleń prokuratury do ataku doszło w salonie kosmetycznym prowadzonym przez Jolantę K. Podczas kłótni kobieta próbowała zadzwonić na numer alarmowy 112. Wtedy została zaatakowana młotkiem.

Oskarżony miał następnie umieścić ciało w bagażniku, zawieźć na przejazd kolejowy i posadzić na miejscu kierowcy, czekając, aż nadjedzie pociąg. Tomasz K. przyznał się do winy. Biegli stwierdzili u niego osobowość borderline typu impulsywnego, a tłem zbrodni miały być konflikty małżeńskie, poczucie odrzucenia i narastająca frustracja.

Prokuratura podkreśla, że zabójstwo było zaplanowane – oskarżony miał wiedzieć, o której godzinie przejeżdża pociąg, a ponadto próbował zmylić śledczych, wysyłając sfabrykowany list z pogróżkami. W ocenie oskarżycieli Tomasz K. nie okazał skruchy.

Obrona przedstawia inną narrację – według niej czyn nie był zaplanowany, a młotek miał być narzędziem, którym wcześniej próbował naprawić samochód żony. Adwokaci podkreślają, że mężczyzna nie był karany i miał świadomość swojej choroby psychicznej. Sąd ogłosi wyrok 8 grudnia. Jeśli prokuratura przekona sąd co do winy i motywacji oskarżonego, Tomasz K. może spędzić w więzieniu resztę życia z możliwością ubiegania się o zwolnienie warunkowe dopiero po 40 latach.

Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Chcecie aby nasza redakcja zajęła się jakimś tematem? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z naszą redakcją za pośrednictwem strony facebookowej i mailowo: redakcja@nadmorski24.pl. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...