Chcą pomóc, ale 'nie ma jak dojechać'. Ratownicy medyczni walczą na wielu frontach

Problemy z dojazdem, hejt i agresja ze strony pacjentów i osób postronnych oraz czy trudne warunki pogodowe. To tylko niektóre z przeciwności, na jakie natrafiają ratownicy medyczny. Czasem na ich drodze dojazdowej pojawiają się nieoczekiwane przeszkody. Tym razem była to choinka.

Ratownicy z Miejskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdyni regularnie publikują na swoim profilu w mediach społecznościowych relacje ze swoich interwencji. Podczas wielu, mierzyć muszą się nie tylko z czasem i skomplikowanymi przypadkami medycznymi, ale także z bardzo przyziemnymi przeszkodami. Jakiś czas temu prezentowali m.in. problemy związane z dotarciem do poszkodowanego przez zamknięte osiedlowe szlabany, jak również pokazywali obraźliwe karteczki pozostawione za wycieraczkami karetek. Tym razem nieprzyjemna niespodzianka czekała ich na ulicy Matejki w Gdyni.

— Wspominaliśmy już Wam o tym, że czasem dojazd zespołów ratownictwa jest wydłużony, ponieważ nie ma jak dojechać blisko miejsca zdarzenia. Kolejny przykład prezentuje nam zespół G0109 wezwany na ulicę Matejki w Gdyni — relacjonują ratownicy

Ratownicy nie mogli przejechać karetką ze względu na zaparkowane po dwóch stronach drogi samochody oraz porzuconą choinkę. Rozwiązanie tego drogowego problemu to cenne minuty, czasami będące na wagę życia.

— Karetka, wóz strażacki radiowóz, to często duże pojazdy, które potrzebują przestrzeni wielkości normalnego pasa ruchu. Nie zawsze udaje nam się przejść "na lustra" — dodają

Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Chcecie aby nasza redakcja zajęła się jakimś tematem? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z naszą redakcją za pośrednictwem strony facebookowej i mailowo: redakcja@nadmorski24.pl. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.