Wczoraj odbyło się kolejne, trzecie już spotkanie informacyjne mieszkańców gminy Choczewo z
przedstawicielami PGE. Bałagan, niejasności, harmider, brak konkretów, wiele emocji – tak spotkanie
informacyjne oceniają jego uczestnicy.
- PGE przysłała ludzi niekompetentnych, którzy nie potrafią sobie poradzić z prostymi pytaniami i z
garstką ludzi – mówi Roman Antończyk, mieszkaniec gminy Choczewo.
Przeciwnicy elektrowni atomowej w Lubiatowie przygotowali się do wizyty przedstawicieli z PGE.
Wyposażeni byli w plakaty, hasła i żółte kamizelki. Na spotkaniu pojawiło się około 200 osób,
obecni byli również zwolennicy atomu, który miałby stanąć na terenie gminy Choczewo.
- Grono osób na tej sali to nie są osoby, które przyszły porozmawiać i wysłuchać argumentów, a które
przyszły zaprotestować. W chwili kiedy nasze argumenty zaczynają już przybierać w miarę realny
kształt, już nikt nie chce tego słuchać, tylko chce wyjść z kolejnym argumentem, na który
spodziewa się, że odpowiedzi nie będzie. Stąd pomysł, żebyśmy kolejne spotkania robili bardziej w
formule debat na konkretne tematy – wyjaśnia Marcin Ciepliński, dyrektor ds. strategii i rozwoju
w PGE Energia Jądrowa.
Mieszkańcy Lubiatowa wciąż zaznaczali, że czują się niedoinformowani. Najbardziej nurtował ich temat
skąd wziął się pomysł takiej lokalizacji i dlaczego akurat wśród trzech propozycji znajduje się
Lubiatowo.
- Lokalizacja Kopalino – Lubiatowo była rozważana równolegle do lokalizacji żarnowieckiej –
wyjaśniał jeden z przedstawicieli PGE.
Spotkanie miało mieć formę debaty, jednak mimo próśb komitetu obywatelskiego Nie Dla Atomu nie udało
się jej zorganizować. Niewykluczone jednak, że odbędzie się w niedalekiej przyszłości.
- Moja wiedza jest jeszcze za mała i po to mają być te debaty żeby ona była po protu większa i
żebyśmy się wszyscy dowiedzieli jak jest naprawdę. Zależy mi na tym żeby debaty były tematyczne, bo to
jest podstawa żeby się czegoś dowiedzieć – zaznacza wójt gminy Choczewo, Wisław Gębka.
Spotkania mają być cykliczne, z góry ma być wiadomo jaki jest temat debaty i jacy eksperci pojawią się
na spotkania.
W rozmowach uczestniczyli również przedstawiciele Partii Zielonych.
- PGE kurczowo trzyma się stołu prezydialnego żądając wyłączności do tego żeby móc przedstawiać
prezentację, której nikt tak naprawdę nie chce oglądać, ludzie są bardzo zdenerwowani, nie dopuszczono
różnych głosów do stołu, żeby można było na równi rozmawiać. Wszyscy mówią nikt nikogo nie słucha. PGE
chciało dominować na tej debacie. Argumenty są fatalne, nieprawdziwe – komentuje spotkanie Beata
Maciejewska, Partia Zielonych.
Nie wiadomo kiedy odbędzie się pierwsza debata.