01.12.2024 07:34 6 PM/GDDKiA

Śnieżne pustynie i zaspy po cztery metry. Pamiętacie takie zimy?

Akcja zimowa CZDP Źródło: GDDKiA

Choć dziś śnieżne zimy są rzadkością, utrzymanie przejezdności dróg w trudnych warunkach pozostaje priorytetem. Nowoczesne sprzęty, takie jak piaskarki czy solarki, zastąpiły kiedyś powszechne łopaty i konie. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wspomina, jak radzono sobie z „zimami stulecia”?

Kroniki drogowe przypominają o skrajnych warunkach, jakie panowały w XX wieku. Zima 1964/65 odnotowała olbrzymie ilości śniegu, które „mogły być tylko przesuwane na pobocza”, co sprzyjało ich szybkiemu zasypywaniu podczas zawiei. Z kolei zimą 1969/70 w województwie krakowskim „kilkumetrowe zaspy i oblodzenia paraliżowały transport”. Najgorszy był sezon 1978/79 – „zawieje i zamiecie sparaliżowały komunikację. Stanęły koleje, w zaspach utknęły samochody”.

Drogowcy już latem zaczynali przygotowywać się do zimy. W czasie akcji zimowej na drogach musiał być sprawny cały dostępny sprzęt, a w krytycznych momentach korzystano nawet z pomocy przedsiębiorstw niezwiązanych bezpośrednio z drogami. Nieraz pomagała też ludność cywilna uzbrojona w łopaty. W okresie powojennym z braku ciężkich pojazdów, ze zwałami śniegu na drodze walczono głównie za pomocą pługów konnych i włókowych. Na gołoledź najlepszą metodą był wówczas piach rozsypywany z furmanek - czytamy w opracowaniu GDDKiA.

W latach powojennych brak ciężkiego sprzętu zmuszał do ręcznej pracy. „Z braku ciężkich pojazdów śnieg usuwano głównie za pomocą pługów konnych i furmanek z piachem” – wspomina kronika CZDP. Aż do końca lat 50. obowiązywał szarwark – mieszkańcy zobowiązani byli wspierać drogowców własnymi łopatami.

Sytuacja zmieniała się w latach 60., gdy zaczęto wprowadzać nowoczesny sprzęt, jak pługi wirnikowe czy piaskarki mechaniczne. Mimo to brak maszyn był odczuwalny. „Do usuwania zwałów śniegu wypożyczano spychacze z firm budowlanych, a ciągniki rolnicze z PGR-ów pomagały w walce z gołoledzią”.

Kluczowa była koordynacja działań. Sztaby kryzysowe dzieliły drogi na kategorie ważności, by zapewnić przejezdność najważniejszych tras. Na mapach oznaczano zaspy i miejsca oblodzenia, a radiotelefony umożliwiały szybki przepływ informacji.

Zima 1970 r. na Podlasiu była wyjątkowo trudna. „Pierwsze opady wyniosły 80 cm śniegu, dwa razy więcej niż w innych rejonach Polski”. W zamieci transport stanął, a 130 pługów okazało się niewystarczające. „Karetka wezwana do chorej kobiety dotarła na miejsce dopiero po północy – musiały jej torować drogę trzy pługi śnieżne”.

Walkę z zimą wspomina się jako wyzwanie wymagające zaangażowania i wytrwałości. „Zimą miarą pracy nie jest czas, ale wykonane zadanie – przejezdna, oczyszczona ze śniegu, szorstka droga”.

Nawałnica śnieżna na drogach w 1970 roku sprawiła, że linie PKS zawiesiły 219 połączeń i odwołały 1226 kursów. W zaspach w ciągu trzech dni utknęło ok. 100 autobusów. Na jednej z linii do Augustowa autobus tkwił w zaspie 10 godzin.

Rekord pobił autobus relacji Suwałki – Białystok, który wyruszył w kurs w niedzielę rano, a do miejsca przeznaczenia dotarł dopiero w poniedziałek po południu. Pasażerowie byli zmuszeni nocować w pojeździe... Sytuację na drogach udało się opanować dopiero po kilku dniach. W akcję z atakiem zimy na drogach województwa zaangażowanych było 600 pracowników służby drogowej, a do pomocy w szczytowym momencie akcji skierowano 43 tys. ludzi – mieszkańców regionu - czytamy na stronie GDDKiA.

Zimą utrzymanie przejezdności dróg było i jest zadaniem kluczowym dla gospodarki. Wymaga od służb drogowych szczególnego zaangażowania i pracy często po kilkanaście godzin na dobę, czasem na mrozie dochodzącym do kilkudziesięciu stopni poniżej zera. Miarą pracy nie jest czas od godziny do godziny, a zawsze wykonane zdanie – przejezdna, oczyszczona ze śniegu, szorstka droga.

Zimą utrzymanie przejezdności dróg było i jest zadaniem kluczowym dla gospodarki. Wymaga od służb drogowych szczególnego zaangażowania i pracy często po kilkanaście godzin na dobę, czasem na mrozie dochodzącym do kilkudziesięciu stopni poniżej zera. Miarą pracy nie jest czas od godziny do godziny, a zawsze wykonane zdanie – przejezdna, oczyszczona ze śniegu, szorstka droga - czytamy w podsumowaniu GDDKiA.

Cały artykuł Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad jest dostępny TUTAJ.

Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Chcecie aby nasza redakcja zajęła się jakimś tematem? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z naszą redakcją za pośrednictwem strony facebookowej i mailowo: redakcja@nadmorski24.pl. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...