24.11.2023 14:00 4 Tomasz Smuga/Mieszko Weltrowski
Stowarzyszenie Misterników Kaszubskich ma nowego prezesa. Został nim Jakub Szumilas. - Misterium stało się swego rodzaju marką i symbolem Wejherowa. Wszelkie wydarzenia z Misternikami warto kontynuować. Wojtek Rybakowski na pewno by sobie tego życzył - przyznaje w rozmowie z Mieszkiem Weltrowskim w programie Gość Dnia na antenie radia Norda FM nowo wybrany prezes.
W 2023 roku odszedł założyciel stowarzyszenia Misternicy Kaszubscy pan Wojciech Rybakowski. Panu jako nowemu prezesowi została powierzona misja kontynuowania tej działalności.
Jakub Szumilas: Chcemy jak najbardziej to kontynuować. Wojtek miał wiele różnych projektów. Udzielał się w wielu różnych projektach. Jak z nim się rozmawiało, to można było odnieść wrażenie, że z misterium był najbardziej dumny. To jest duża impreza. Zaangażowana w to jest masa osób. Aktorów jest około 50 czy 60. Do tego dochodzi pięciu techników, piętnastu muzyków i ksiądz. Ponadto trzeba zorganizować straż miejską i straż pożarną, które zabezpieczają nam teren. To jest cała masa ludzi, która bierze w tym udział. Misterium stało się swego rodzaju marką i symbolem Wejherowa. Wszelkie wydarzenia z Misternikami warto kontynuować. Wojtek na pewno by sobie tego życzył.
Chyba nikt sobie nie wyobraża, że nie będzie Misterium Męki Pańskiej na Kalwarii Wejherowskiej. Ale działalność stowarzyszenia jest szersza.
Jakub Szumilas: Wyzwań jest dużo. Na prezesa zostałem wybrany podczas głosowania, które odbyło się przed wakacjami. Dokumenty z sądu przyszły dopiero we wrześniu. Oficjalnie dopiero teraz jest czas, żeby poruszać się między instytucjami. Próbować pozyskać jakieś dofinansowania, bo organizacja inscenizacji też niosą za sobą koszty. Czasem są to błahe. Oprócz tych dziwnych przeżyć w tym roku, pomijając chorobę i odejście naszego założyciela Wojtka Rybakowskiego, to na przykład na próbie generalnej przed misterium podczas upadku złamał się krzyż Jezusa. A do inscenizacji zostały trzy dni i trzeba było coś zrobić, żeby ten krzyż na Niedzielę Palmową był. Czyli tych wyzwań organizacyjnych jest sporo, ale dochodzą też rzeczy na bieżąco, z którymi trzeba sobie w jakiś sposób poradzić. Wierzę, że damy sobie radę i misterium będzie przez kolejne 20, 30 i pewnie jeszcze kolejne pokolenia będą to dalej kontynuować.
Zwłaszcza, że na misterium do Wejherowa przyjeżdżają ludzie z całej Polski.
Jakub Szumilas: Zdecydowanie tak. W tym roku miałem okazję porozmawiać z państwem, którzy przyjechali spod Poznania. Było to zupełnie przypadkowa sytuacja. W związku z tym, że w tym roku, to wszystko tak dynamicznie się wydarzyło, to jednocześnie musiałem być po dwóch stronach, czyli jako aktor i trzeba było dopilnować wszystkiego organizacyjnie na trasie przemarszu. Po zejściu z kaplicy Piłata, po pierwszej stacji, przebrałem się w samochodzie i całą drogę krzyżową szedłem z ludźmi, aby na bieżąco przekazywać np. mikrofony, których zawsze nam brakuje, czy dawać znać orkiestrze, kiedy mają zacząć grać. Oni też czekają na konkretny sygnał. Kalwaria jest tak scharakteryzowana, że nie zawsze można ustawić się w dogodnym miejscu, z którego widać akcję. Trzeba na bieżąco na to reagować. Po zakończeniu drogi krzyżowej poszedłem do samochodu. Zauważyłem idącą parę, która wyglądała na zagubionych. Spytałem, czy mogę im w czymś pomóc. Odpowiedzieli, że szukają drogi krzyżowej. Od słowo do słowa okazało się, że dla nich to wielkie wydarzenie i specjalnie przyjechali do nas spod Poznania.
Zaszło sporo zmian w stowarzyszeniu. Jest sporo młodych osób.
Jakub Szumilas: Jeżeli chodzi o strukturę zarządzającą, to faktycznie w ciągu ostatniego roku sporo się zmieniło. Musimy nauczyć się tego, jak stowarzyszenia funkcjonują, jakie są procedury, bo tego jest cała masa. Okazuje się, że nie jest to takie proste. Niby nas wszyscy znają, ale jak idziemy do miasta z informacją, że będzie kolejne misterium i potrzebujemy tyle i tyle złotych, to musi odbywać się to drogą oficjalną. Są terminy, których trzeba przypilnować. To są organizacyjne problemy, które będziemy wspólnie rozwiązywać. Co do zarządu to średnia wieku, jeżeli ma to jakiekolwiek znaczenie, znacznie się odmłodziła. Na czterech członków zarządu są to osoby w wieku 26, 27 i 24 lat. Są to wszyscy uczestnicy misterium od kilku lat. Ja osobiście w misternikach działam od 2012 roku. Stopniowo coraz więcej przybywało mi obowiązków. Nikt jednak nie spodziewał się, że stan zdrowia Wojtka tak szybko i tak nagle się pogorszy, że praktycznie z dnia na dzień nie będzie miał kto nas do pewnych rzeczy przyuczyć. To są wyzwania, z którymi musimy sobie dać radę. Na razie jakoś nam to idzie.
Dla pana to dodatkowe wyzwanie, bo po panu Wojtku Rybakowskim przejąłeś też schedę jako reżyser.
Jakub Szumilas: Scenariusz jest znany od dwóch tysięcy lat, więc tutaj się nic nie zmienia (śmiech). Natomiast stowarzyszenie i grupa Misternicy, to są dwie różne rzeczy. Stowarzyszenie to organ organizacyjny, dzięki którym można pozyskiwać pewne fundusze. Natomiast aktorów jest dużo więcej niż członków stowarzyszenia. Aktorzy bardzo często się zmieniają z różnych powodów. Niektórzy tylko raz wystąpią w inscenizacji, a niektórzy są z nami od 20 lat. Grupa, która co roku się zbiera jest bardzo zróżnicowana wiekowo, mentalnie i motorycznie. Ten ostatni okres przed misterium, to wytężony czas, bo trzeba załatwić wiele spraw organizacyjnych i wiele wysiłku włożyć w próby. Na przykład każdy krzyczeć potrafi. Ale potem okazuje się, że na dworzu jest minus 5 stopni i po 5 minutach wysiada gardło. Trzeba nowym aktorom przekazać jakieś podstawy, a starszym stażem przypomnieć te zasady.
Jak obecnie wygląda zaangażowanie w działalność stowarzyszenia?
Jakub Szumilas: W tym roku było wyjątkowe spięcie. Pojawiły się osoby, które wróciły po paru latach. Wcześniej z różnych i losowych przyczyn nie mogły brać udziału w misterium. Jednak m.in. śmierć Wojtka spowodowały większą mobilizację. Mam nadzieję, że nie tylko na ten rok, ale i na kolejne lata zostaną z nami. Moim marzeniem odkąd dołączyłem do misterium jest takie, żeby było interaktywne. To jest wydarzenie, które wzbudza emocje. Chcielibyśmy, aby ludzie poza emocjami, które im się udzielają, poza empatią, którą być może odczuwają w stosunku do tragedii, która wydarza się na scenie też się w to zaangażowali. Na przykład gdy Piłat pyta się kogo ukrzyżować, to moje osobiste marzenie jest takie, żeby nie tylko garstka aktorów, która przed nim stoi udzielała się, ale żeby ten cały tłum, który przyszedł też zaangażował się. Te parę tysięcy osób, jakby krzyknęło czego żąda od Piłata, to by się niosło na pół miasta.
Jako społeczeństwo jesteśmy trochę pokłócenie ze sobą i nie wiadomo kogo byśmy chcieli ukrzyżować. Tutaj trochę bym uważał.
Jakub Szumilas: Tutaj się zgodzę, że istnieje pewne niebezpieczeństwo. Niemniej jednak wierzę, że wszyscy, którzy przychodzą na misterium, to potrafią pewne waśnie i spory zostawić, gdzieś za plecami i przyjść w tej konkretnej idei rozważań i przeżycia tego w bardziej dotkliwy sposób niż tylko poprzez nabożeństwo i czytanie Pisma Świętego. Taki audiowizualny sposób, na pewno pomaga im dużo głębiej wszystko odczuwać. Myślę, że taka grupa jest spora i ludzie, którzy tam przychodzą potrafią trzeźwo myśleć.
Samo misterium to jedna z waszych działalności. Sztandarową inicjatywą stowarzyszenia jest również organizacja orszaku trzech króli. Macie w planach organizację tego wydarzenia w 2024 roku?
Jakub Szumilas: Mam nadzieję, że uda się to zorganizować. Wszystko jest na dobrej drodze, że orszak Trzech Króli w 2024 roku przejdzie przez Wejherowo. Byłem już w mieście, gminie i starostwie. Są chętni na współpracę. Rozumieją naszą sytuację, że te wnioski o dofinansowanie mogą wpłynąć dość późno. Jestem po słowie, że ma być to respektowane. W jakiej formie odbędzie się orszak? To nie jestem w stanie jeszcze określić. Trwają rozmowy, która orkiestra u nas zagra. W poprzednich latach zawsze jakieś zespoły uświetniały wejherowski orszak. Byli to górale, czy Reprezentacyjna Orkiestra Wojska Polskiego. Teraz mamy trochę mało czasu, więc tym razem wystąpią nasi lokalni artyści.
Dziękuję za rozmowę.
Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z nami za pośrednictwem strony facebookowej, strony na X i mailowo: redakcja@nadmorski24.pl. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.