13.05.2022 14:05 9 WH/KMP Sopot
5-latek nagle spuchł, nie mógł oddychać i miał drgawki. Jego ojciec poprosił o pomoc w przewiezieniu dziecka do szpitala. Sierżant Radosław Kotwicki eskortował chłopca wraz z jego tatą do szpitala.
Do niebezpiecznej sytuacji doszło w środę (11 maja) wieczorem przy jednym z budynków na Alei Niepodległości w Sopocie. Podczas interwencji do policjanta podbiegł zestresowany kierowca toyoty i poprosił o pilną pomoc w szybkim dotarciu do szpitala w Gdyni.
— Jak się okazało, był on ojcem i wiózł 5-letniego synka, który z nieznanych przyczyn nagle spuchł, miał problemy z oddychaniem oraz drgawki – relacjonują policjanci. - *Sytuacja wyglądała bardzo poważnie i liczył się czas, dlatego sierżant Radosław Kotwicki od razu podjął decyzję o eskorcie policyjnej, o czym powiadomił pozostałych policjantów i dyżurnego komendy.
Fot. Pomorska Policja
Policjant, przy użyciu sygnałów dźwiękowych i świetlnych, nawigował toyotę. Udało im się szybko dotrzeć do szpitala, a dziecko otrzymało pomoc lekarską.
— Po tym, jak lekarze poinformowali ojca dziecka – 45-letniego mieszkańca Gdyni, że 5-latkowi nic już nie grozi, policjant powrócił do czynności służbowych podjętych przez funkcjonariuszy w budynku przy Alei Niepodległości w Sopocie. Dzięki szybkim i właściwym decyzjom cała sytuacja skończyła się szczęśliwie – dodają policjanci.