16.12.2021 14:45 15 WH/TTM
„Nie ma zgody na spożywanie alkoholu w miejscu pracy i w godzinach pracy. Nieważne, w jakim sektorze ktoś pracuje, jest to nieakceptowalne. Ja ze swojej strony mogę tylko i wyłącznie przeprosić pacjentów, którzy tego dnia korzystali z nocnej i świątecznej opieki, bo nie pozostaje mi nic innego” - mówi Oksana Rabij-Zabłotna. Prezes Puckiego Szpitala skomentowała sytuację, do której doszło w niedzielę (12 grudnia) – pijana lekarka przyjmowała pacjentów na oddziale nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej.
Prawie 2,5 promila alkoholu w organizmie miała 49-letnia lekarka, która dyżurowała na oddziale nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej przy puckim szpitalu.
Jak relacjonowali nasi Czytelnicy, kobieta miała się chwiać, zaglądała latarką w telefonie w gardło i myliła kody recept. Więcej szczegółów w naszym artykule.
Do zdarzenia odniosły się władze Puckiego Szpitala.
— Jeżeli chodzi o komentarz do zaistniałej sytuacji aczkolwiek będzie krótki i rzeczowy - nie ma zgody na spożywanie alkoholu w miejscu pracy i w godzinach pracy. Nieważne w jakim sektorze ktoś pracuje, jest to nieakceptowalne. Ja ze swojej strony mogę tylko i wyłącznie przeprosić pacjentów, którzy tego dnia korzystali z nocnej i świątecznej opieki, bo nie pozostaje mi nic innego – mówi dla Twojej Telewizji Morskiej Oksana Rabij-Zabłotna, prezes szpitala.
Szpital Pucki zakończył współpracę z lekarką, a sprawę zgłoszono do Okręgowej Izby Lekarskiej.
— Zgłosiliśmy ten incydent, bo nazwę to incydentem, rzecznikowi odpowiedzialności. Nie życzę żadnej placówce medycznej, aby była w takiej sytuacji, w jakiej my się znaleźliśmy. Jest to niekomfortowe i nieakceptowalne. Osoby, które są odpowiedzialne za życie i zdrowie ludzi nie mogą spożywać alkoholu w godzinach pracy – dodaje prezes. - Chciałabym podkreślić, że lekarka pełniąca dyżur nie jest lekarzem, który stanowi zespół lekarzy Szpitala Puckiego. Jest to osoba, która dyżuruje w nocnej i świątecznej opiece, dlatego też nie chciałabym, aby fala krytyki i zbędnych komentarzy dotykała pracowników szpitala. To są ludzie, którzy są oddani temu miejscu, którzy są bardzo zaangażowani w to miejsce.
Oksana Rabij-Zabłotna odniosła się do zarzutów internautów odnośnie braku reakcji personelu.
— Liczę na nich, ufam im i wiem, że sytuacja, która miała miejsce w niedzielę też ich dotknęła. Pojawiły się zapytania, gdzie byli pozostali pracownicy szpitala. Pragnę zaznaczyć, ze nocna i świąteczna opieka to nie jest oddział ratunkowy. To komórka szpitala, która jest przy szpitalu, aczkolwiek w związku z sytuacją epidemiologiczną ona jest wydzielona. Przejście na izbę przyjęć jest bardzo ograniczone, właściwie niemożliwe. Pracownicy są w maseczkach, pomieszczenia są dezynfekowane. Szukanie problemów w innych pracownikach jest po prostu zbyteczne. Szkoda na to energii. Ufam swoim pracownikom. Nie wyobrażam sobie, aby weryfikować pracowników szpitala pod kątem badania alkomatem. Ufam ludziom, z którymi pracuję. Zakładam, że ktoś przychodząc na dyżur jest świadomy obowiązków, które są na niego nakładane. Mam nadzieję, że to jest sytuacja, która nigdy się nie powtórzy. To nie będzie w tym szpitalu akceptowalne.