Na odcinku 100 kilometrów mogło się pojawić nawet kilkanaście fotoradarów. Nie byłoby w tym jednak nic dziwnego, gdyby nie fakt, że co najmniej połowa z nich była atrapą. Oprócz tego były one stawiane nie tylko tam, gdzie istniało niebezpieczeństwo, ale także w miejscach gdzie łatwo złapać sprawcę wykroczenia.
Sytuacja uległa zmianie, bo od lipca wszedł w życie nowy przepis, który mówi o tym, że z polskich dróg mają zniknąć atrapy fotoradarów, a kierowcy będą odpowiednio ostrzegani przed każdym urządzeniem do pomiaru prędkości. Nowe prawo daje więcej kompetencji w tej sprawie Inspekcji Transportu Drogowego. Mimo to maszty, w których montowano fotoradary nie zostaną usunięte z dróg. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że zgodnie z przepisami kierowca musi być informowany o miejscu pomiaru prędkości.
Część kierowców uważa, że demontowanie atrap nie jest dobrym rozwiązaniem gdyż spełniają one funkcje prewencyjne. Również w powiecie puckim, przy drogach wciąż stoją, nieużyteczne już i nie wywołujące u nikogo zmniejszenia prędkości jazdy, atrapy fotoradarów. Według nowego przepisu policja nie jest już za nie odpowiedzialna, właścicielem atrap jest teraz Zarząd Dróg Wojewódzkich. Na trasie z Redy do Helu, wojewódzka droga nr 216, stoi najwięcej imitacji fotoradarów.
Od teraz, zgodnie z nowymi przepisami, mandaty za przekroczenie prędkości będzie wystawiała Inspekcja Transportu Drogowego i będzie miała prawo do ukarania kierowcy mandatem do 180 dni od momentu złamania przepisów.