Sukcesem zakończyły się zacięte boje wislandzkiej armii z wojskami Mondy. Wróg został rozgromiony – oto ostateczny efekt 10-dniowcyh ćwiczeń na Centralnym Poligonie Sił Powietrznych w Ustce.
Marynarka Wojenna, Siły Powietrzne, Wojska Lądowe oraz służby cywilne – łącznie ponad 7 tys. uczestników z całej Polski wzięło udział w ćwiczeniach „Anakonda 2010”. Oprócz czynnika ludzkiego, nie obyło się oczywiście bez sprzętu wojskowego. W manewrach wykorzystano okręty, samoloty, śmigłowce, czołgi i wozy bojowe. Były to największe tegoroczne ćwiczenia Sił Zbrojnych RP.
– Dzisiejszy dzień jest zwieńczeniem pewnego okresu szkolenia, który miał miejsce na poligonie w Ustce, a także w garnizonach, w których stacjonują żołnierze – mówi ppłk Robert Kupracz z centrum prasowego ćwiczeń „Anakonda 2010”. - Manewry odbywają się w cyklu dwuletnim. Obecne ćwiczenie nawiązuje do poprzedniego, z 2008 roku i spina sześcioletni cykl szkolenia.
XXI wiek. Trwa kryzys gospodarczy. Wislandia, członek Eurolandu, zaczyna importować ropę i gaz ze źródeł innych niż Baria. W tym momencie Monda, sojuszniczka mającej w regionie monopol na eksport surowców energetycznych Barii, wysuwa wobec Wislandii roszczenia terytorialne. Wybucha wojna. To scenariusz tegorocznych manewrów, które odbyły się na poligonach w Wicku Morskim, Ustce i Orzyszu od 27 września do 6 października.
Kilkudziesięciu wojskowych attache przyglądało się zmaganiom polskich żołnierzy na pomorskich poligonach. 5 października, podczas tak zwanego „Dnia Dostojnych Gości” ćwiczenia mogli obserwować m.in. prezydent Bronisław Komorowski, Minister Obrony Narodowej Bogdan Klich oraz Szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch.
Z kolei ostatni dzień ćwiczeń był otwarty dla przedstawicieli mediów. Na zakończenie wojsko przygotowało widowiskowy pokaz swoich możliwości. Baterie nadbrzeżne broniły wislandzkiego wybrzeża przed okrętami Barii, a ciężkie śmigłowce bojowe Mi-24 ostrzeliwały pozycje wroga. Myśliwce MiG-29 i F16 stoczyły ze sobą podniebny bój. Jako przedstawiciele sił zbrojnych Mondy, MiGi zostały przegnane z przestrzeni powietrznej Wislandii. Ostatnim punktem pokazu była obrona przed morskim desantem, w którym uczestniczyły m.in. bojowe wozy piechoty, haubice samobieżne raz śmigłowce bojowe. Wislandia ostatecznie rozgromiła wroga.
Wstępnie ćwiczenia „Anakonda 2010” zostały ocenione jako udane. Jednak jak mówią wojskowi na dokładne podsumowanie jest jeszcze za wcześnie.
– Na podsumowanie przyjdzie jeszcze czas. Były to duże ćwiczenia, a przygotowania do nich trwały prawie rok. To, co pod koniec ćwiczeń zaprezentowały wojska lądowe, to był majstersztyk, jeśli chodzi o umiejętności ogniowe – ocenia gen. broni Edward Gruszka, kierownik tegorocznych manewrów. Dodaje też, że pełne podsumowanie „Anakondy” potrwa kilka tygodni. Następnie wyniki przeprowadzonych analiz zostaną przedstawione Sztabowi Generalnemu Wojska Polskiego i Ministerstwu Obrony Narodowej.
Zadaniem „Anakondy” było zgranie systemów dowodzenia, systemów walki i jednoczesna koordynacja z układem pozamilitarnym. Kolejne ćwiczenia odbędą się za dwa lata.