Oddział kardiologiczny w gdyńskim Szpitalu Morskim będzie oszczędzać. Powodem takiej sytuacji jest ograniczenie przez NFZ kontraktu o milion złotych. Pracowników czekają zwolnienia, zostanie też zmniejszona liczba łóżek na oddziale. Takie działania pomogą placówce zgromadzić oszczędności, ale mogą utrudnić uzyskanie unijnej dotacji.
Nadeszły trudne czasy dla kardiologii w Szpitalu Morskim w Gdyni. Kontrakt dla oddziału kardiologicznego w tej placówce został zmniejszony przez Narodowy Fundusz Zdrowia aż o ponad milion złotych. Dyrekcja szpitala zastanawia się w jaki sposób pozyskać niezbędne oszczędności.
Na chwilę obecną oddział posiada 38 łóżek, ale już wkrótce ich liczba może zmniejszyć się do 28. Możliwe, że oszczędności dotkną też personel - przypuszczalnie dojdzie do zwolnień wśród lekarzy i pielęgniarek. Do tego szpitalowi trudno będzie zdobyć dofinansowanie z Unii Europejskiej.
W zeszłym roku kontrakt z NFZ miał wartość 3,8 mln zł, a mimo to oddział przynosił straty rzędu miliona złotych w ciągu roku. Tegoroczny kontrakt wynosi 2,7 mln zł, co znaczy, że straty osiągną aż 2 mln złotych.
Kłopoty gdyńskiego szpitala są efektem głośnej afery, związanej z niewystarczającą liczbą kontraktów pomorskiego oddziału NFZ dla kardiologii w Trójmieście. Szpital Morski i tak miał więcej szczęścia niż Pomorskie Centrum Traumatologii i Szpital Studencki. Redłowska placówka w wyniku dodatkowego konkursu otrzymała całą pulę środków finansowych. Pieniądze jednak nie wystarczą na utrzymanie działalności na dotychczasowym poziomie.
Wielce prawdopodobne, że szpital straci szansę na 1,4 miliona euro dofinansowania z Unii Europejskiej na budowę jedynego na Pomorzu Ośrodka Niewydolności Serca. Wniosek o unijną dotację zawiera dane z zeszłego roku dotyczące liczby łóżek i pracowników. W związku ze zmniejszeniem kontraktu placówka nie da rady spełnić tych warunków.
Ośrodek miał powstać w ramach programu Zdrowie dla Pomorzan. Władze miasta i województwa włożyły wiele wysiłku i środków w jego powstanie.