Na półmetku rozgrywek Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego II Sabercats Sopot pokonali na Stadionie Ogniwa w Sopocie, w strugach deszczu Toruń Angels 20:8. Dzięki temu wrócili na 2. miejsce w tabeli rozgrywek Grupy Północnej i przybliżyli się do play-off.
Sabercats znowu potwierdzili, że mają mocne uderzenie na rozpoczęcie. Na pewno miał w tym udział rodem z amerykańsiej ligi wejście drużyny na murawę - z dymu, przy mocnej hip-hopowej muzyce i pod drużynowym sztandarem. Od pierwszego gwizdka sopocianie ruszyli na torunian. W efekcie prowadzili już po pierwszych 12. minutach 14:0! Szczególnie drugie przyłożenie zasługuje na wyróżnienie. Patryk Dampc (DB) zdobył touchdown, po 60-jardowej akcji biegowej, gdy zepchnięci pod własną end zone Angels, musieli wykopywać piłkę w swojej 4. próbie ataku. W drugiej kwarcie twarda obrona Sabercats zatrzymywała ataki torunian, ale offence sopocian nie udało się podwyższyć wyniku. Koniec połowy zbiegł się z burzą i ulewą nad Sopotem. Sędziowie przerwali mecz na 30 minut, ale na murawę futboliści wrócili dopiero po 45 min.
Przymusowa długa przerwa bardziej zmotywowała do walki Angels. Warunki pogodowe wymusiłu zaś zmianę taktyki obu zespołów. Serią niskozagrywanych piłek Angels, przy rozprężonych graczach gospodarzy, przedostali się pod end zone Sabercats. Torunianie w końcu zdobyli touchdown i to z akcją podwyższającą za 2 pkt. - było już tylko 14:8.
Wówczas znowu zaczęło padać, ale ok. 250 kibicom przestało to przeszkadzać. Ściśnięci pod parasolami, energicznie zaczęli dopingować biało-niebieskich. Sopocianie przetrzymali wściekły atak Angels, którzy stracili w końcu piłkę na ok. 30 jardzie połowy Sabercats, głównie w skutek własnych błędów. Wtedy offence Sabercats ruszył do przodu. Udane akcje przeniosły zagrywkę na 30 jard połowy Angels. Sabercats nie powtórzyli jednak błędów przeciwników i po udanym zagraniu rozgrywającego Michała Stelmasiewicza Bartosz Romanowski wbiegł z futbolówką w pole punktowe Angels.
Mecz z Cougars 11 sierpnia, o godz. 11 w Szczecinie.