16.06.2025 08:50 30 OR
Szokująca sprawa w miejscowości Sasino na Pomorzu. Były proboszcz tamtejszej parafii jest podejrzany o przywłaszczenie aż 3,5 miliona złotych. Zdecydowaną większość tej kwoty miały stanowić pożyczki udzielone mu przez wiernych.
Historia sięga roku 2023. To wtedy, ksiądz Krzysztof Sz., ówczesny proboszcz parafii w Sasinie, zaczął intensywnie ‘remontować’ kościół, zbierać dofinansowanie na pielgrzymki oraz zakładać instalację fotowoltaiczną. Parafianie pożyczali gdyż, zwłaszcza na wsiach, ksiądz to nadal „zawód” wysokiego zaufania społecznego. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby pożyczane na ten cel pieniądze były oddawane. Tak jednak nie było.
Parafianie w rozmowie z portalem Onet relacjonują jak to zostali przez proboszcza dosłownie okradzeni i to na ogromną sumę.
— Przyszedł nowy ksiądz, który zaczął robić remonty, ściągał pieniądze z różnych projektów — opowiada w rozmowie z Onetem pan Grzegorz, który nie chce ujawniać swojego nazwiska.
Zaczęło się od remontu zabytkowego kościoła w położonym niedaleko Sasina Ciekocinie. Następnie odrestaurował witraże. Na ten moment finansowanie było transparentne. Zebrane środki w całości były przeznaczane na remonty.
Po jakimś czasie proboszcz zaczął prosić parafian o pieniądze. Zbierał na zakup ław kościelnych, na poczet pielgrzymki do Izraela, remont plebanii czy wypłatę wynagrodzenia dla pracowników budowlanych oraz instalację fotowoltaiczną.
— Mówił, że ma problemy z rozliczeniem dotacji i pytał, czy mógłbym pożyczyć pieniądze. Żona pożyczyła mu raz, drugi, trzeci. W potwierdzeniach przelewów pisaliśmy, że to były pożyczki. Później się okazało, że nie byliśmy sami, że było tych ludzi znacznie więcej. Pożyczali bardzo różne kwoty, łącznie 2,5 mln zł — opowiada portalowi Onet pan Grzegorz.
Kiedy po kilku tygodniach zaczęli upominać się o zwrot pożyczonej kwoty, ksiądz zwlekał i mówił, że nie ma z czego oddać. Mijały tygodnie.
— Pewnego dnia wyszedł do nas i powiedział, że w ciągu dwóch, trzech dni odda pieniądze. Zamiast tego w ciągu tych dwóch, trzech dni zniknął z parafii — relacjonuje z kolei pan Grzegorz.
Po zsumowaniu „pożyczonych” kwot okazało się, że jest to 3,5 mln zł, z czego 1 mln zł to pieniądze parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Sasinie. Parafia zgłosiła się do prokuratury jako główny pokrzywdzony. Tych jest jednak o wiele więcej. Łącznie jest to 50 osób.
Ksiądz Krzysztof jest podejrzany o wprowadzanie w błąd, przywłaszczenie powierzonego mu mienia i doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzania mieniem, bo pieniędzy nigdy nie oddał.
Ksiądz Krzysztof miał zostać przeniesiony do parafii w Gniewie, jednak ślad po nim zaginął. Dosłownie zapadł się pod ziemię. Na stronie diecezji przy jego nazwisku widnieje: brak informacji. Prokuratura tymczasem podjęła decyzję o zawieszeniu śledztwa, ponieważ nie może znaleźć podejrzanego.
Dziennikarze Onetu kontaktowali się z rzecznikiem diecezji pelplińskiej, ale ks. prałat dr Ireneusz Smagliński na razie nie odpowiedział na ich pytania przesłane mailem.
Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Chcecie aby nasza redakcja zajęła się jakimś tematem? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z naszą redakcją za pośrednictwem strony facebookowej i mailowo: redakcja@nadmorski24.pl. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.