05.10.2024 09:00 2 TS Zakątek Sztuki

'Brakuje nam kina środka'. Patrycja Blindow z Fundacji Kino Żeglarz w Jastarni o 49. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych

źródło: norda.fm

'Brakuje nam kina środka – takiego, które z jednej strony ma komercyjny sznyt, a z drugiej niesie wartości. Polskie kino tego teraz nie ma i trochę mi tego brakuje jako widzowi' mówi w programie 'Gość Dnia' na antenie radia Norda FM wiceprezes Fundacji Kino Żeglarz w Jastarni, Patrycja Blindow. W rozmowie z prowadzącym Mieszkiem Weltrowskim pasjonatka kina opowiedziała o swoich wrażeniach po 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Jesteśmy na świeżo po Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Jakie są Twoje wrażenia?

Patrycja Blindow: Przede wszystkim, jako że siedzę w tej branży, dla mnie to była delegacja. Jestem na festiwalu służbowo. Na pewno jest kilka filmów, które osiągną dobrą frekwencję i warto je obejrzeć. Myślę, że wielkim wygranym będzie dystrybutor filmowy "Next Film", który był odpowiedzialny m.in. za "Johnny". W tym roku wprowadzą "Simonę" z naszą krajanką, Sandrą Drzymalską, w roli Simony Kossak. Będzie też film "Kulej. Dwie strony medalu" z Tomaszem Włosokiem. Myślę, że te dwa filmy mogą zrobić furorę w kinach. Co prawda "Kulej" jest trochę dłuższy, ale zasługuje na uwagę, ponieważ Ośrodek Przygotowań Olimpijskich w Cetniewie gra tam Jastarnia, co dla mnie jest bardzo istotne. Oba filmy opowiadają o bohaterach, którzy stawiają czoła różnym przeciwnościom losu. To są absolutne "must watch". Z bardziej wymagających produkcji polecam "Dziewczynę z igłą" Magnusa von Horna, która zdobyła Srebrne Lwy. Co ciekawe, to duński kandydat do Oscara, a zarazem nasza koprodukcja. Film jest trudny, trzeba się na niego przygotować, bo opowiada o uciśnionych kobietach. To czarno-białe kino, którego akcja rozgrywa się na początku XX wieku, ale jest bardzo dobrze zrealizowane. Film zbiera laury nie tylko od jury, ale także od większości środowisk filmowych, w tym Stowarzyszenia Kin Studyjnych, które mam przyjemność reprezentować. Przyznaliśmy nagrodę temu filmowi.

A co jeszcze wartego uwagi pojawi się w kinach?

PB: Z ciekawych rzeczy, które wejdą na ekrany, to "Wrooklyn Zoo" – propozycja bardziej dla młodzieży. To nowy film Krzysztofa Skoniecznego. Opowiada o skaterze, chłopaku, który zakochuje się w dziewczynie z romskiego środowiska. Muszą sobie poradzić w wielkim mieście, mierząc się z uprzedzeniami wobec mniejszości etnicznych.

W ostatnich latach brakuje filmów dla widza "pośredniego". Mamy propozycje dla dzieci albo dorosłych, ale mało dla młodzieży. Dobrze, że coś takiego powstało.

PB: Nie wiem, czy do końca jest to film dla młodzieży, bo sporo się tam dzieje. Trafi na ekrany chwilę po premierze "Infamii" na popularnej platformie streamingowej, która opowiada o romskiej raperce. Tu mamy podobny klimat, ale największym wygranym tej produkcji jest Jan Frycz, który zagrał niesamowitą rolę. Mam świetną relację z moją babcią. Dlatego bardzo cenię relacje wnuk-dziadek, wnuczka-babcia, więc taka piękna relacja, jaką pokazano w filmie, totalnie mnie kupiła. "Wrooklyn Zoo" to ciekawa propozycja, choć ma wyraźne wpływy amerykańskie, teledyskowy montaż i nowoczesną muzykę. Warto pójść do kina i wyrobić sobie opinię. Moim zdaniem te trzy filmy mają szansę osiągnąć sukces frekwencyjny w Polsce, a jeśli dodamy film Magnusa, to będą cztery. Trochę mniej przychylnie patrzę na polskiego kandydata do Oskara, czyli ‘Pod wulkanem’, który otwierał tegoroczny festiwal w Gdyni. Opowiada o aktualnym temacie. Wiele filmów w tym roku dotyczyło wojny w Ukrainie, co pokazuje, że polscy twórcy zaczynają wychodzić poza nasze granice, co jest chwalebne. Jednak "Pod wulkanem", opowiadający o ukraińskiej rodzinie na wakacjach, która dowiaduje się, że w kraju wybuchła wojna, nie przekonał mnie tak, jak inne produkcje. Myślę, że Gdynia to potwierdziła, bo film nie był laureatem zbyt nagradzanym.

Dla wielu osób dużym zaskoczeniem była główna nagroda, Złote Lwy dla "Zielonej granicy". Film ten wywołał kontrowersje już w zeszłym roku. A tutaj okazuje się, że na festiwalu, gdzie mamy nowości, to film, który kłóci społeczeństwo pokazuje się i wygrywa.

PB: Z mojej perspektywy to w pewnym sensie polityczne zagranie. Ale patrząc kinowo, to świadczy o tym, że może nie było czego nagradzać. Kontrowersyjnie powiem, że brakuje nam kina środka – takiego, które z jednej strony ma komercyjny sznyt, a z drugiej niesie wartości. Polskie kino tego teraz nie ma i trochę mi tego brakuje jako widzowi. Czy "Zielona granica" spełnia te wymagania? Nie. Ale nagroda dla tego filmu potwierdza właśnie to, że kina takiego w punkt - niestety - nie ma.

To chyba z tego wszystkiegp najbardziej cieszy chyba nagroda dla Sandry Drzymalskiej [pochodzącej z Wejherowa - dop. red.], prawda?

PB: Sandra Drzymalska otrzymała nagrodę nie za rolę za Simonę Kossak, która dopiero trafi do kin, ale za fenomenalną rolę w "Białej odwadze". Za główną rolę żeńską, choć można się zastanawiać, czy to faktycznie była główna rola żeńska – to taka mała gdyńska kontrowersja.

Wygląda na to, że kontrowersje na tym festiwalu są na porządku dziennym. Jak rok czy dwa lata temu mówiliśmy o upolitycznieniu tego festiwalu, tak w tym roku też wiele osób może mieć małe zastrzeżenia. Czy jest tak, jakbyśmy wszyscy chcieli, w kontekście tego jak mówiliśmy o tym czego chcemy w zeszłym roku.

PB: Pytanie, w którą stronę pójdziemy dalej. Nowe władze Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej zapowiadają większe wsparcie dla kina artystycznego, co jako kino studyjne popieramy. Jednak nadal trzeba patrzeć z perspektywy widza i wracać do kina środka, które przyciąga ludzi. Tylko wtedy kina przetrwają, co jest kluczowe dla branży filmowej. Jeśli film dobrze sprzeda się w kinie, ma szansę na sukces na każdym polu eksploatacji. Jeśli nie, pozostaje produktem na platformę streamingową. Pytanie, co będzie priorytetem dla polskiej branży filmowej.

Byliście świadkami zdarzenia w naszym regionie? Chcecie aby nasza redakcja zajęła się jakimś tematem? Czekamy na Wasze sygnały i informacje. Można kontaktować się z naszą redakcją za pośrednictwem strony facebookowej i mailowo: redakcja@nadmorski24.pl. Dyżurujemy także pod numerem telefonu 729 715 670.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...