O aktualnej sytuacji Stowarzyszenia Kibiców Gryfa Wejherowo Żółto – Czarni z prezesem i założycielem Wojciechem Wasiakowskim rozmawia Łukasz Nowaczyk.
Widzi pan szanse by w wejherowskie na Wzgórze Wolności przybywało jeszcze więcej kibiców?
Po wielkim odrodzeniu się na mapie kibicowskiej naszego Gryfa, gdzie udało nam się kilkakrotnie zapełnić stadion, przyszedł sezon próby gdzie doping prowadziło zaledwie 40 młodych kibiców, ale zapał i wiara sprawiła że systematycznie rośliśmy w siłę i z meczu na mecz było coraz lepiej. Przykładem jest chociażby ostatni mecz gdzie doping prowadziło około 250 najwierniejszych kibiców. Patrząc w przyszłość jestem optymistycznie nastawiony na frekwencje kibiców, którzy wspierać będą zawodników podczas ligowych spotkań.
Powstała grupa ultras, która ma pracować po, to żeby uatrakcyjnić widowiska sportowe. Czy stowarzyszenie współpracuje z tą grupą?
Oczywiście, że współpracuję i zawsze będziemy wspierać ich działania, bo przecież nam wszystkim zależy żeby młodzież przychodziła na mecze, a to jest jeden z aspektów mocno zachęcających do dopingowania. Każda chorągiewka, flaga czy też serpentyna zbliża nas do sukcesu. Są to młodzi ludzie, którzy mocno pracują dla dobra klubu, jeżeli nie zabraknie im chęci to w przyszłości będziemy świadkami wielkich spektaklów kibicowskich.
Jak układa się współpraca z klubem i zarządem klubu?
Odpowiem bardzo krótko – współpraca jest perfekcyjna. Dogadujemy się w każdym calu. Życzę wszystkim tak owocnej współpracy i takich prezesów, którzy kochają to co robią i przede wszystkim podobnie, jak ja działają bezinteresownie na rzecz innych. Dlaczego zdecydował się pan startować w nadchodzących wyborach samorządowych? Kocham to miasto i nie mogłem dłużej patrzeć jak marnuje się środki budżetowe na chociażby tak zwaną promocję miasta. Pozyskujemy bardzo mało środków unijnych, brakuje rozsądnych inwestycji i niszczy się sport . Drugim i to najważniejszym powodem było to że bardzo duża ilość ludzi namawiała mnie do startu mówiąc, że właśnie takiego radnego potrzebuje nasze miasto. Ja czuję że mogę i potrafię przyczynić się do rozwoju grodu Wejhera.
Co dalej ze stowarzyszeniem? Jak chce pan połączyć obie funkcje?
Gryf mam wyryty w sercu i tego nic nie zmieni. Zakochałem się w tej drużynie i zawsze już tak będzie. Jestem młodym człowiekiem i drzemią we mnie jeszcze duże pokłady energii, bardzo dużo ludzi docenia mój wkład w rozwój naszego klubu więc nie mogę ich zawieść i nie zrezygnuję z funkcji prezesa stowarzyszenia.
Dziękuję za rozmowę.