18.07.2011 09:57 0

Gdańsk: Lotos Wybrzeże - GTŻ Grudziądz 45:44

Wielkich emocji dostarczył wczorajszy mecz LOTOS Wybrzeża z GTŻ-em Grudziądz. Goście stawili nadspodziewanie duży opór. Mecz zakończył się minimalnym zwycięstwem gdańszczan 45:44, co oznacza, że punkt bonusowy padł łupem grudziądzan.

Spotkanie było świetną promocją żużla. Na gdańskim torze nie brakowało zaciętych pojedynków, efektownych szarż i emocji do ostatniego wyścigu. Gdańscy kibice już dawno nie mieli okazji do oglądania tak wyrównanego i obfitującego w liczne zmiany sytuacji pojedynku.

Mecz rozpoczął się od wygranej LOTOS Wybrzeża 4:2. W inauguracyjnym wyścigu od startu pewnie prowadził Thomas H. Jonasson, za którego plecami usadowiła się australijsko-szwedzka para Watt - Ruud. Taki stan rzeczy trwał jednak zaledwie niecałe okrążenie, bo na wysokości zadania stanął Dawid Stachyra, który wyprzedził przy "kredzie" swojego rywala ze Skandynawii. Zaskakująco dużo walki kibice obejrzeli w biegu młodzieżowym, w którym najlepszym refleksem popisał się Mateusz Lampkowski. Wychowanek klubu z Torunia, który w minionym sezonie jeździł w Gdańsku, jako pierwszy zjechał do "kredy". Śladem rywala podążył Darcy Ward, który musiał się sporo napocić, aby przechytrzyć rywala. Starania "Kangura" przyniosły efekt na początku trzeciego okrążenia, kiedy "Darky" wyprzedził juniora GTŻ-u atakiem od wewnętrznej.

Podwójny sukces GTŻ-owi przyniósł bieg trzeci, który musiał zresztą być powtarzany, bo w pierwszym podejściu start "ukradł" Renat Gafurov. W powtórce lepszy refleks od naszego zawodnika zaprezentowali Tomasz Chrzanowski i Patrick Hougaard, którzy nie mieli problemu z dowiezieniem dubletu do mety. Goście mieli w tym przypadku nieco ułatwione zadanie, bo zaledwie kilka metrów przejechać zdołał Paweł Hlib, któremu posłuszeństwa odmówiła maszyna. Złego obrotu sprawy ciąg dalszy nastąpił w biegu szóstym, w którym ponownie udział wzięli Gafurov i Hlib. Najpierw na wyjściu z pierwszego wirażu upadł jadący na ostatniej pozycji "Hlipek". Wychowanek Stali Gorzów z powtórki został przez sędziego Marka Wojaczka wykluczony. Za chwilę z rywalizacji sam wykluczył się także Gafurov, który w drugim podejściu nie wytrzymał napięcia i dotknął taśmy. Tym samym bieg na swoją korzyść 5:0 rozstrzygnęli grudziądzanie, wychodząc na siedmiopunktowe prowadzenie.

Kolejne dwa wyścigi to przewaga gdańszczan. Najpierw świetną szarżą popisał się Darcy Ward, który w szóstej gonitwie wypchnął na drugim wirażu prowadzącego Tomasza Chrzanowskiego. Gdański "Kangur" zrobił tym samym miejsce Magnusowi Zetterströmowi i nasi zawodnicy mogli cieszyć się z podwójnego zwycięstwa. Kolejne dwa "oczka" straty gospodarze odrobili kilka minut później, kiedy w siódmym wyścigu powodzeniem zakończyła się ambitna pogoń "Davidoffa" za Mateuszem Lampkowskim. Stachyra zdołał wyprzedzić młodzieżowca GTŻ-u na ostatnim wirażu, a kibice nagrodzili postawę Dawida gromkimi brawami.

Dużo emocji przyniosła rywalizacja w biegu ósmym, w którym niespodziewanie czwarte miejsce zajmował po starcie Darcy Ward. Ambitny Australijczyk nie miał większych problemów z wyprzedzeniem Davida Ruuda, chcąc następnie dołączyć do prowadzącego Zetterströma. Doświadczonego Szweda przeszedł jednak na dystansie Davey Watt i to zawodnik z Grudziądza dowiózł trzy "oczka" do mety. Po chwili trybuny stadionu im. Zbigniewa Podleckiego ponownie zawrzały, bo Thomas H. Jonasson i Dawid Stachyra nie dali szans Hougaardowi i Chrzanowskiemu.

Po dwunastu wyścigach na minimalnym, jednopunktowym prowadzeniu znajdowała się ekipa z Grudziądza. Wszystko to za sprawą wygranych po 4:2 biegów 11. i 12. W pierwszym z wymienionych wyścigów doszło do kolizji pomiędzy kapitanem LOTOS Wybrzeża - Magnusem Zetterströmem i Dawidem Stachyrą. Sprawcą upadku był "Zorro", który staranował "Davidoffa" na wyjściu z pierwszego wirażu ostatniego okrążenia. Warto zazanczyć, że w tym momencie na dwóch pierwszych miejscach znajdowali się grudziądzanie. Jako, że wypadek wyglądał naprawdę groźnie, sędzia Wojaczek zdecydował się natychmiast przerwać rywalizację, wykluczając z powtórki Szweda. W drugim podejściu ponownie w roli głównej wystąpił Stachyra, który pomimo bardzo zbitej dłoni zdołał zdobyć dwa punkty, przywożąc za plecami "Chrzanka".

Trener Stanisław Chomski zdecydował się wycofać z trzynastego biegu Renata Gafurova i zastąpić go jak zwykle niezawodnym Darcy Wardem. Młody "Kangur" wespół z niepokonanym do tej pory Thomasem H. Jonassonem pokonali podwójnie parę Hougaard - Buczkowski, wyprowadzając tym samym swoją drużynę na trzypunktowe prowadzenie. O ostatecznym losie meczu i punktu bonusowego rozstrzygnąć miały jednak dopiero wyścigi nominowane...

W pierwszym z nich 4:2 wygrali czerwono-biało-niebiescy. Najszybszy był Darcy Ward, drugi linię mety osiągnął David Ruud, a trzeci był "Zorro". Przed ostatnim wyścigiem punkt bonusowy był więc w gdańskich rękach. W ostatnim biegu dnia naszym żużlowcom do szczęścia wystarczał więc podział punktów. Tak się jednak nie stało, mimo, że po starcie sytuacja wyglądała całkiem korzystnie. Na pierwszym wirażu o mało nie upadł jednak szarżujący pod bandą Jonasson. Powstałe zamieszanie wykorzystali Davey Watt i Krzysztof Buczkowski, którzy nie wypuścili już szansy z rąk, dowożąc "dublet" do mety. Grudziądzanie przechylili takim wynikiem szalę punktu bonusowego na swoją korzyść. LOTOS Wybrzeżu pozostało więc cieszenie się z połowicznego sukcesu, tj. dwóch meczowych punktów, które liczyć się będą w tabeli rundy finałowej. Trzeba w tym miejscu zwrócić uwagę na fakt, że ostrzeżenie za niebezpieczną jazdę otrzymał w biegu piętnastym Davey Watt, który "przycisnął" do bandy Jonassona. Gdyby Szwed w tej sytuacji upadł, z powtórki byłby zapewne wykluczony Australijczyk...


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...