Lotos Wybrzeże po raz kolejny nie dało szans rywalowi na własnym torze. Do drużyn z Łodzi, Poznania i Daugavpils, które nie zdołały w Gdańsku przekroczyć bariery trzydziestu "oczek" dołączyli dzisiaj rybniczanie, którzy ulegli gospodarzom 30:60.
Zgodnie z oczekiwaniami "Rekiny" nad morzem stawiły się bez swoich zagranicznych liderów. Co prawda awizowanego w składzie naszych dzisiejszych rywali Ronnie Jamrożego zastąpił Antonio Lindbaeck, ale ostatecznie Szwed w ogóle się w Gdańsku nie pojawił...
W dwóch inauguracyjnych wyścigach na torze stadionu im. Zbigniewa Podleckiego istnieli wyłącznie gospodarze, wychodząc na prowadzenie 10:2. W biegu trzecim to jednak duet z Rybnika "wystrzelił" spod taśmy usadawiając się na dwóch pierwszych miejscach. Mikael Max dość szybko uporał się z Danielem Pytlem, ale nie potrafił się już zbliżyć do prowadzącego Aleksandra Loktajewa, który dzień wcześniej zwyciężył gnieźnieński półfinał indywidualnych mistrzostw świata juniorów. Do samej mety wspomnianego Pytla starał się atakować także Paweł Hlib, ale mimo, że wychowanek gorzowskiej Stali jechał tuż za żużlowcem ROW-u, nie zdołał znaleźć sposobu na wyprzedzenie rywala.
W gonitwie czwartej szybkie wyjście spod taśmy zaprezentował Damian Sperz, jednak popełnił błąd na wyjściu z pierwszego wirażu, kiedy podniosło przednie koło jego motocykla, co błyskawicznie wykorzystał Roman Chromik. Junior naszego zespołu pozytywnie zaskoczył w pierwszym z biegów nominowanych, kiedy wygrał przywożąc za swoimi plecami Daniela Pytla i Chromika, co stanowiło rewanż za porażkę we wspomnianym, czwartym wyścigu.
Zaskakujący rezultat przyniósł bieg szósty, w którym już drugą tego dnia "trójkę" zapisał na swoje konto Aleksander Loktajew. Największe zdziwienie wśród kibiców wzbudził jednak fakt, że zaledwie siedemnastoletni Ukrainiec przywiózł za plecami Darcy Warda i Magnusa Zetterströma. To zresztą nie było jedyne zwycięstwo Loktajewa nad Australijczykiem, bo także w biegu piętnastym górą był ten pierwszy. Młodzieniec z Ukrainy zdobył w dzisiejszym meczu 10 punktów, choć mógł ich wywalczyć jeszcze więcej, gdyby nie zachowanie Daniela Pytla w wyścigu szóstym. Wtedy to klubowy kolega Loktajewa bez pardonu przycisnął żużlowca zza wschodniej granicy do bandy, co o mały włos nie skończyło się groźnym upadkiem tego drugiego.
O wielkim pechu może mówić Paweł Hlib, którego defekt motocykla na ostatnich metrach pozbawił pewnych dwóch punktów i bonusa w czternastym biegu dnia.
Świetny występ w dzisiejszych zawodach, mimo wciąż dającego się we znaki poparzenia uda i upadku na sobotnim treningu w Gdańsku, zanotował Renat Gafurov. Rosjanin był niepokonany aż do ostatniego wyścigu, w którym linię mety przekroczył jako ostatni. Jak zawsze szybki na gdańskim torze był Darcy Ward, który jednak za sprawą Loktajewa po raz pierwszy w tym sezonie doznał na swoim torze dwóch porażek w jednym meczu. Po raz kolejny na plus trzeba zaliczyć jazdę Kamila Brzozowskiego. "Brzózka" okazał się być ciekawą alternatywą dla zawodzącego w tym sezonie Dawida Stachyry. Trener Stanisław Chomski na pewno będzie więc miał w dalszej części sezonu spory dylemat w kwestii obsady miejsc seniorskich przeznaczonych dla Polaków.