Mateusz Westa od 3 miesięcy spełnia swoje marzenia. Rodowity wejherowianin pracuje bowiem w japońskiej firmie informatycznej, realizując swoje naukowe pasje. Co roku zaledwie 30 osób z całej Europy otrzymuje szanse skorzystania z rocznego stypendium stażowego Vulcanus in Japan. Składa się ono z kursu językowego, wykładów na temat japońskiej kultury oraz świata biznesu i stażu w japońskiej firmie. Mateusz dostał szansę i szkoli się w NTT DATA, jednej z największych firm IT na świecie.
Aneta Mirończuk: Język japoński wydaje się być bardzo trudny? Jak Tobie idzie nauka?
Mateusz Westa: Nauka języka japońskiego jest dla mnie wielką pasją. Daje mi możliwość nie tylko komunikacji z przyjaciółmi, ale też pełniejszego zrozumienia zwyczajów i kultury Japonii. Podczas nauki języka japońskiego daję z siebie wszystko, czyli jak to mówią Japończycy ”がんばります”, jednak wolałbym nie oceniać swoich umiejętności językowych... (śmiech) Nasze języki różni bardzo wiele, poczynając od alfabetu, przez zupełnie inną gramatykę i strukturę zdań, kończąc na sposobie wymowy. Niewątpliwie należy włożyć wiele wysiłku, aby móc płynnie porozumiewać się z Japończykami w ich języku, jednak jest to naprawdę świetna przygoda.
AM: Kultura Kraju Kwitnącej Wiśni bardzo różni się od naszej. Co Ciebie najbardziej dziwi, zachwyca a może przeszkadza? Nie razem słyszy się, że Azjaci mają bzika na punkcie pokemonów i jedzą psy...
MW: Na pewno można tu spotkać bardzo wiele dziewczyn przebranych za postaci z gier czy anime (tzw. "cosplay") chodzących normalnie po ulicach jak w "codziennym" stroju. Psów jeszcze nie próbowałem (śmiech), ale to raczej stereotyp. Japończycy są też ogromnymi fanami hazardu, niemal na każdym kroku spotkać tu można salony gier. Poza tym w niektórych kwestiach akceptowalne zachowania, są zupełnie odmienne niż w Polsce, np. kobiety puszczają mężczyzn w drzwiach; pociąganie nosem jest okej, a wycieranie go (poza toaletą) jest społecznie nieakceptowalne. W razie choroby koniecznie należy założyć maseczkę (białą, chirurgiczną). Natomiast jedną z najbardziej imponujących cech Japończyków jest ich nieustanna uprzejmość i chęć niesienia pomocy. Sam zresztą otrzymywałem ją wielokrotnie od zupełnie nieznanych ludzi, tuż po przyjeździe do Tokio. Porzucają oni tę cechę jedynie w drodze do pracy, walcząc o miejsce w zatłoczonych o poranku środkach komunikacji miejskiej (śmiech).
AM: Jak radzisz sobie w tokijskim metrze? Czy tamtejszą komunikację miejską można porównać z naszą?
MW: W samym Tokio jest 13 linii metra, do tego dochodzą koleje JR (Japan Railways), linie prywatne oraz ogromna liczba połączeń autobusowych. Oczywiście w pierwszych dniach nigdzie nie ruszałem się bez mapki połączeń pod ręką, ale teraz nie mam już większego problemu z podróżowaniem po tym mieście. Zarówno pod względem częstotliwości kursowania, punktualności jak i komfortu jazdy polska komunikacja miejska, w tym poczciwa SKM, którą podróżowałem przez lata na uczelnię i do pracy, nie może równać się z tutejszą. Jestem jednak przekonany, że i w Polsce już niedługo w takich warunkach będziemy podróżować.
AM: Japonia to kraj najnowszych technologii. Czy odczuwalne jest to w życiu codziennym?
MW: Oczywiście! Tutaj niemal wszyscy mają i nieustannie korzystają z telefonów komórkowych, tabletów i innych tego typu urządzeń. Do tego dochodzi ogromna ilość LED-owch wyświetlaczy bijących po oczach reklamami, niespotykane w Polsce myjące-toalety (tzw. "washlet") czy automaty w których możemy kupić niemal wszystkie rodzaje produktów.
AM: Czy Tokio to drogie miasto?
MW: Tokio jest jednym z 3 najdroższych miast na świecie. Składają się na to wysokie ceny wynajmu czy zakupu mieszkania oraz koszty transportu. Ceny żywności, w porównaniu do polskich stawek, w wyjątkowych sytuacjach bywają zbliżone (jak np. cena bananów), ale w ogólności również są kilku, a czasem nawet 10-krotnie wyższe. Oazą na mapie tokijskich wysokich cen są sklepy „100 Jen” (100 Jenów = ok. 4 zł). W sklepach tych można kupić różnego rodzaju produkty spożywcze, środki czystości czy materiały biurowe.
AM: Czy Japończyk-pracoholik to stereotyp?
MW: Niepodważalnym faktem jest, że Japończycy są bardzo pracowici. Jednak z mojego punktu widzenia, nie jest to o tyle pracoholizm, co chęć realizacji swoich obowiązków w 100%, a czasem i 105%. Kiedyś było to ściśle związane z japońską kulturą, dzisiaj jest raczej wymuszane światowym kryzysem oraz problemem starzejącego się społeczeństwa i wynikającą z nich obawą o kontynuację zatrudnienia. Dodam, iż niejednokrotnie moi japońscy rozmówcy oraz wykładowcy, chwalili Polskę za niezwykle odpowiedzialny krok jakim było podniesienie wieku emerytalnego i wskazywali, że ten sam należy jak najszybciej przeprowadzić w Japonii.
AM: Jak mieszkańcy Tokio reagują na Polaka? Mają wiedzę na temat naszego kraju?
MW: Muszę przyznać, że nie spotkałem jeszcze osoby, która nie znałaby naszego kraju. Najczęściej wiedza Japończyków kończy się na słowach kluczowych: "Jan Paweł II", "Wałęsa" i "Chopin", niemniej jednak mam również przyjaciół Japończyków, którzy mówią, albo właśnie uczą się języka polskiego. Jak dla nas Polaków, Japonia jest miejscem wyjątkowym i pewnym sensie tajemniczym, tak dla Japończyków Polska jest krajem, który z przyjemnością chcieliby odwiedzić. Dodam nieskromnie, że gdzie jest to tylko możliwe, staram się opowiadać o naszym kraju i przede wszystkim rodzinnym mieście Wejherowo oraz Kaszubach, rozdając przy tym drobne lokalne upominki.
AM: Czy masz kontakt z japońską Polonią?
MW: Staram się trzymać rękę na pulsie i śledzić aktualne wydarzenia dotyczące Polaków w Japonii. Niestety nie jest nas zbyt wielu w kraju Kwitnącej Wiśni (zaledwie ok. 1 000, w tym ok. 400 mieszkających w Tokio i okolicach), co praktycznie uniemożliwia przypadkowe spotkanie rodaka na ulicy. Tuż po swoim przyjeździe do Tokio miałem okazję spotkać się i porozmawiać z nowym Ambasadorem RP w Japonii, Panem Cyrylem Kozaczewskim. Aktualnie planujemy kolejne spotkanie, na których chcielibyśmy omówić sprawy związane z zacieśnianiem stosunków dyplomatycznych i gospodarczych pomiędzy Polską i Japonią.
AM: Co udało się Ci się zwiedzić?
MW: Dotychczas skupiłem się na poznaniu Tokio oraz jego okolic, w tym przepięknego miasta Kamakura, w którym miałem przyjemność uczestniczyć w znanym na całą Japonię festiwalu łuczników konnych. Odwiedziłem również Hiroszimę, gdzie mogłem poznać szczegóły tragicznych i bolesnych wydarzeń II Wojny Światowej oraz pobliską Miyajimę znaną ze świątyni Itsukushima oraz pobliskiej bramy (Torii Chramu Itsukushima).
AM: W Polsce jest deszczowo, chłodno i pochmurno. A jaka jest teraz pogoda w Tokio?
MW: Aktualnie w Tokio panuje kalendarzowa jesień. Podkreślam słowo "kalendarzowa", bo mnie bardziej przypomina polską wiosnę. Najniższe temperatury nie spadają poniżej 10 stopni, a średnia to ok. 15 stopni. Deszcz, co mnie osobiście bardzo cieszy, nie jest tutaj częstym gościem.